Maj 2014
Operacja się udała. Spędziłam kilka tygodni w szpitalu, a Harry odwiedzał mnie codziennie i starał się umilić mi czas w każdy możliwy sposób za co na prawdę byłam
Wszystko wróciło do normy. Harry i ja jesteśmy szczęśliwą parą. Staramy się spędzać ze sobą każdą wolną chwilę.Imprezuję i piję alkohol, ale nie naużywam go tak bardzo jak mój chłopak. Mam nowych znajomych. Emily razem z Mattem odwrócili się ode mnie kiedy powiedziałam im, że jestem z Harrym. Powiedzieli, że to nie jest facet dla mnie i dopóki z nim będę mam nie pokazywać im się na oczy. Zraniło mnie to, cholernie bardzo. Próbowałam do niej dzwonić, zagadać, ale ignorowała mnie jak tylko się dało.
Dałam sobie spokój z staraniem się odnowić naszej przyjaźni. Nie było mi łatwo, ale Harry był przy mnie i mnie wspierał. Mamy teraz własną paczkę - Zayn, Sara, Lou, Stella, Carrie, Scott, Niall, Liam i Julie. Jest dobrze tak jak jest teraz i nie chcę zmian. Przywiązałam się do nich.
Moja mam znalazła lepiej płatną pracę. Teraz jest prywatną rehabilitantką i dostaje nie mała wypłatę dzięki czemu mogłyśmy kupić nowy dom, który znajdował się na prawdę nie daleko domu Sary.
Wszystko układa się tak jak być powinno.
Wrzesień 2014
Pierwszy miesiąc szkoły. Emily nadal miała mnie gdzieś i teraz nawet zaczęła przyjaźnić się Holly i dzieliła z nią ławkę. Sara przepisała się do mojej klasy i teraz siedzimy razem. Jesteśmy ze sobą blisko i wszystko robimy razem. No prawie wszystko. Powiedziałam jej o mojej chorobie i o tym, że mogłam umrzeć. Nie mogła sobie wybaczyć, że w tym czasie nie było jej przy mnie, ale ja nie mam jej tego za złe.
Dzisiaj Stella ma urodziny i wyprawia huczną imprezę. Już nie mogę się doczekać! Jestem pewna, że będzie się działo.
-Ślicznie wyglądasz, kochanie. - powiedział mój chłopak, którego tak bardzo kocham.
-Ty też niczego sobie. - zaśmiałam się i pocałowałam go przelotnie. - Powinniśmy się zbierać. - powiedziałam na co tylko pokiwał głową i oboje ruszyliśmy w stronę domu Stelli, który znajdował się nie daleko. Postanowiliśmy iść pieszo. Harry chciał trochę wypić i ja tak samo.
-Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłam uśmiechając się przy tym. Następnie przytuliłam Stellę i dałam jej idealnie zapakowany prezent.
-Nie musiałaś nic kupować. - westchnęła, po czym cmoknęła mnie w lewy policzek. - Idźcie siąść ja zaraz do was przyjdę. - powiedziała na co pokiwałam głową.
Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy już około dwudziestej trzeciej byli pijani. Najlepiej z naszej paczki trzymałam się ja i Sara, która z dziwnych przyczyn nie piła w ogóle.
-Susan mam ochotę na ciebie moje słoneczko. - powiedział Harry prosto do mojego ucha. Uśmiechnęłam się lekko, gdy składał czułe pocałunki na mojej szyi.
-Teraz? - zapytałam odsuwając się od niego na co tylko pokiwał głową i wpił się w moja usta.
Grudzień 2014
Wszystko dokoła jest pokryte śniegiem. Dziś jest wigilia. Spędzam ją wraz z mamą, jej nowym chłopakiem Johnem i Harrym w naszym domy. John jest wysokim brunetem po trzydziestce i moja mama jest przy nim bardzo szczęśliwa i ja sama bardzo go lubię i darzę szacunkiem.
-John, dlaczego założyłeś garnitur? - zapytała moja mama, która właśnie zobaczyła swojego faceta stojącego przed nią.
-Sama kazałaś mi to zrobić. - westchnął zrezygnowany na co cicho się zaśmiałam.
-Załóż inne spodnie. Nie będziesz wyglądać jak jakiś staruch. - fuknęła, po czym zaczęła zaświecać cztery świeczki, które stały na środku stołu, gdzie już wszystko było przygotowane. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę. To pewnie Harry. - i nie myliłam się. Przede mną stał mój idealny chłopak, którego tak bardzo kocham.
-Cześć piękna. - pocałował mnie w policzek i wszedł do środka.
-Cześć piękny. - odpowiedziałam i oboje ruszyliśmy w stronę stołu gdzie już czekał przebrany i uśmiechnięty Joh. Po chwili modliliśmy się, a następnie każdy składał sobie życzenia. Na prawdę tego nie lubię.
-Skarbie życzę ci wszystkiego co najlepsze, żebyś zawsze była uśmiechnięta, szczęśliwa, cieszyła się życiem, które dał ci Bóg, dostała się na upragnione studia i powodzenia z Harrym. To na prawdę świetny chłopak. - powiedziała,a w jej oczach widziałam łzy.
-Och, mamo. - westchnęłam, po czym ją przytuliłam. Następny był chłopak mojej matki, a na końcu Harry.
-Życzę nam obojga, aby nasz miłość trwała jak najdłużej. Żebyśmy wzięli ślub, zamieszkali razem, mieli trójkę słodkich dzieciaków i zestarzeli się w swoim towarzystwie. Bardzo cię kocham i chcę być z tobą do końca życia, dlatego ... - powiedział klękając przede mną i wystawiając w moim kierunku czarne pudełeczko, po czym otworzył je. Moim oczom ukazał się śliczny srebrny pierścionek ze ślicznym brylancikiem na środku. Był idealny. - Wiem, że to za wcześnie. Jesteśmy młodzi, ale ja nie chcę czekać Susan. Zostaniesz moją żoną? - zapytał, a ja nie zastanawiając się ani chwili dłużej pokiwałam twierdząco głową. Czułam jak w kącikach oczu gromadzą się łzy.
-Tak. - wydusiłam czując w gardle gulę. Harry posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki u niego widziałam, a w jego oczach tańczyły tak dobrze znane iskierki szczęścia. Wyciągnęłam ręką w jego stroną, a on nałożył mi pierścionek na palec. Pasował idealnie.
Marzec 2015
Stałam przed lustrem trzymając w dłonie test ciążowy. Był pozytywny. Tak bardzo się bałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Boję się reakcji Harrego. Wiem, że marzył o dziecku, ale to za wcześnie.
-Kochanie! Wróciłem! - usłyszałam z dołu. Mieszkam z Harrym z cichej części Anglii.
-Jestem na górze. - powiedziałam zdenerwowana. Co mam zrobić? Powiedzieć mu? Boże dopomóż!
-Co tutaj robisz? Jesteś strasznie blada. Masz gorączkę? - zapytał marszcząc brwi i podchodząc do mnie. Nadal trzymałam w dłoni test.
-Harry.. - zaczęłam niepewnie, gdy on przyglądał się mojej twarzy. -Ja.. ja jestem w ciąży. - szepnęłam bo czułam gulę w gardle.
-Co? - zapytał szeroko otwierają oczy. Panowała chwila ciszy. Boże, a jeśli on nie będzie chciał tego dziecka? - To.. to świetnie! - powiedział, po czym podniósł mnie do góry i obrócił nas dokoła własnej osi.
-Harry! - krzyknęła kiedy rzucił mną na łóżko. - Uważaj. - skarciłam go na co tylko lekko się uśmiechnął.
-Przepraszam.. - powiedział, po czym pocałował mnie czule w usta. - Teraz musimy uważać na ciebie i Charlotte. - powiedział podwijając do góry mój podkoszulek i pocałował w brzuch.
-Charlotte? - zapytałam uśmiechając się jak głupia.
-Tak. To będzie dziewczyna. - powiedział dumny szeroko się uśmiechając. Wyglądał tak młodo. Odgarnęłam kilka włosów z jego czoła i uśmiechnęłam się lekko.
-Będziesz idealnym tatom. - powiedziałam.
-A ty idealną mamą. - dodał.
Wrzesień 2015
Dzisiaj jest dzień naszego ślubu. Czuję się grubo. Wyglądam jak wieloryb. Mam widoczny brzuch dlatego też trudno było mi wybrać odpowiednią sukienkę ślubną, ale w końcu mi się udało.
Sara wraz ze Stellą były moimi druhnami. Czy mówiłam wam, że Zayn oświadczył się Sarze? Z tego co mówił Harry Lou planuje zrobić to samo Stelii, ale jeszcze się waha. Rozumiem go. To trudna decyzja.
Josh odprowadził mnie pod kobierzec ślubny pocałował w czoło i oddał w ręce mojego mężczyzny, którego tak bardzo kochałam. Gdy powiedzieliśmy już sobie sakramentalne tak, włożyliśmy sobie na palec obrączki, Harry złożył czuły pocałunek, aby zapieczętować naszą przysięgę. Następnie udaliśmy się na przyjęcie, gdzie czekała już większość.
Zatańczyłam z każdym z moich bliskich. Kiedy patrzyłam na te wszystkie szczupłe dziewczyny zazdrościłam im. Ja byłam wielkim wielorybem.
-Jesteś piękniejsza od nich. - szepnął do mojego ucha mój mąż.
-Jestem wielka. - fuknęłam na co tylko zaśmiał się.
-Jesteś cudowna. - szepnął na co uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Styczeń 2016
Moja mała kruszyna rosła jak na drożdżach. Była taka podobna do taty. Miała jego duże bystre szmaragdowe oczy i ślicznie wykrojone malinowe usta.
Harry mówi, ze uśmiech, nosek i spojrzenie miała po mnie. Była taka piękna. Miała dopiero trzy miesiące, ale wiedziałam, że będzie łamaczem męskich serc.
-Jest piękna. - powiedział mój mąż, który objął mnie do tyłu. Stałam przy kremowym łóżeczku wpatrując się w moja małą Char.
-Jak tatuś. - powiedziałam cały czas się uśmiechając. - Oby tylko tego wybuchowego charakterku nie miała po tobie. - zaśmiałam się na co Harry pocałował mnie w skroń.
-Kocham cię. - powiedział.
-Ja kocham ciebie. - szepnęłam, po czym odwróciłam się i wpiłam się w jego usta.
Luty 2016
Wszystko układało się tak dobrze, ale choroba powróciła. Teraz od dwóch tygodni leżę w szpitalnym łóżku. Głowę mam owiniętą kremową chustą. Włosy wypadły. Byłam blada. Nie jadłam nic. Nie miałam siły przełknąć nawet zwykłej wody. Miałam podpięte cztery kroplówki. Codziennie podawali mi leki, które miały trzymać mnie przy życiu. Wiedziałam, że nadszedł ten dzień. Zbliżał się wielkimi krokami. Harry czuwał przy mnie codziennie. Widziałam w jego oczach ból. Tak bardzo chciałam go przytulić, ale nie miałam na to sił. Mówił, że zrobi wszystko, żeby mnie uratować, ale wiedziałam, że to koniec. Harry nie mógł się z tym pogodzić. Spędziłam z nim najpiękniejsze chwile swojego życia. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Moja matka też starała się odwiedzać mnie każdego dnia, ale jej praca nie zawsze na to pozwalała. Sara za każdym razem, gdy przychodziła powstrzymywała się przed płaczem.Widziałam, ze było jej ciężko. Nie tylko jej. Niall codziennie przynosił mi miśki i kwiatki. Był na prawdę kochany.
Zayn starał się zająć czymś Harrego. Mówiłam mu, żeby się rozerwał. Widziałam jak było mu ciężko.
Reszta zachowywała się podobnie.
Bardzo chciałam zobaczyć moją córeczkę, ale lekarze zabronili. Harry przychodząc do mnie pokazywał mi jej zdjęcia i nagrania. Pokazywał mi jak się śmieje, jak powoli podnosi się na rączkach. Boże tak bardzo chciałabym być obok niej i móc ją przytulić. Niestety.
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy zasnęłam i więcej się nie obudziłam.
Czerwiec 2025
Minęło jedenaście lat od jej śmierci. Jedenaście pieprzonych lat. Nie mogłem pogodzić się z jej odejściem przez długi okres czasu. Nadal nie mogę. Była dla mnie wszystkim. Była moim uzależnieniem.
Gdy dowiedziałem się, że odeszła czułem się jakby zabrali mi zdolność do oddychania. Kurwa. Było mi tak trudno. Beczałem jak nigdy. Przez trzy miesiące nie mogłem się pozbierać.
Opiekowałem się Charlotte i codziennie opowiadałem jej o jej cudownej mamusi. Czasami wychodziłem z nią na spacery i zabierałem na cmentarz. Wiem, że nie będzie tego pamiętać.
Chłopcy czasami próbowali zabrać mnie na imprezy, do restauracji czy na głupią kawę, ale nie. Nie byłem w stanie. Do tej pory trzymam jej zdjęcia w albumie głęboko schowanym w szafie i list, który mi zostawiła. Dzisiaj po raz kolejny do niego sięgam i czytam.
Drogi Harry,
Zapewne, gdy czytasz ten list mnie już nie ma na tym świecie. Bardzo Cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim. Pamiętam, gdy natknęłam się na Ciebie po raz pierwszy. Już wtedy wiedziałam, ze nie znikniesz szybko z mojego życia i miałam rację. Strasznie działałeś mi na nerwy zresztą tak jak ja Tobie. Namieszałeś w mojej głowie i nie było dnia, żebym o Tobie nie myślała. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości i za wszelką cenę robiłam wszystko, żeby tylko nie myśleć o Harrym Stylesie. Niestety - ciągle siedziałeś w mojej głowie i za cholerę nie chciałeś z niej wyjść.
Boże..nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie wiedziałam co robić jak się przy Tobie zachowywać.
Gdy zabrałeś mnie na wyścigi, gdy kazałeś udawać, że jestem Twoją dziewczyną coś we mnie pękło. Darzyłam Cię silnym uczuciem. Nie chciałam przyznać sama przed sobą, że się w Tobie zakochałam.
Potem, gdy zapłaciłeś za moją operację, gdy spędzałeś przy mnie każdy dzień, gdy zapytałeś czy będę Twoją żoną.. Byłam taka szczęśliwa, że miałam przy sobie kogoś takiego jak Ty.
Wiedziałam, że prędzej czy później choroba powróci. Rozmawiałam o tym z lekarzem i prosiłam Go o to, aby nic Ci nie mówił. Proszę nie miej mi tego za złe. Nie chciałam, żebyś się przy mnie ograniczał i uwierz te kilka miesięcy spędzonych z Tobą były najlepszym co mogło spotkać mnie w życiu. Wyciągnąłeś mnie z dołka, pokazałeś jak żyć, jak się bawić, jak prawdziwie kochać.
Wiem, że znajdziesz sobie świetną żonę, będziesz miał trójkę wymarzonych dzieci, które na pewno będą takie piękne jak ich tatuś. Wiem, że będziesz szczęśliwy.
Opiekuj się moją mają kruszynką i spraw, że będzie najszczęśliwszą dziewczynką na świecie.
Zawsze będę Cię kochać, Harry.
Zawsze będę Twoja, a Ty będziesz mój.
Na zawsze.
Twoja Susan
-Na zawsze. - powiedziałem i czułem jak po moim policzku spływa łza. Brakuje mi jej.
-Tato dlaczego płaczesz? - usłyszałem tuż przed sobą. Nawet nie zauważyłem kiedy moja mała perełka zjawiła się.
-Po prostu. - powiedziałem składając list i lekko się do niej uśmiechając. Była taka bardzo podobna do niej. Miała ten sam szczery uśmiech, proste jak struna brązowe włosy i lekko zadarty nosek. Tak bardzo przypomniała mi ją Susan.
-Katty cię szukała. - powiedziała. Miała dopiero dziesięć lat, a była tak bardzo bystra i inteligentna jak jej mamusia. Wiedziała, że Katty nie jest jej matką. Wiedziała, że Susan to jej prawdziwa mamusia. Codziennie karze mi chodzić z nią na cmentarz bo chce się pomodlić. Codziennie ogląda jej zdjęcia i mówi, że była bardzo ładna i przypominała jej Bellę z Pięknej i Bestii. Od samego początku ją do niej porównywała. Miała kilka zdjęć Susan w pokoju. Jedno przedstawiało ją trzymającą małą Charlotte na kolanach kiedy bujała się na drewnianym fotelu. Jej wzrok skierowany był na nasze maleństwo, a na jej ustach widniał lekki uśmiech. Włosy miała związane w niedbałego koczka na samym dole. Drugie przedstawiało mnie i Susan na ślubie. Było zrobione z zaskoczenia. Tańczyliśmy na samym środku stali. Ja wpatrywałem się w nią, a ona we mnie. Uśmiechaliśmy się. Byliśmy szczęśliwi. Trzecie przedstawiało mnie i Charlotte. Trzymałem ją na rękach, jej drobne plecki opierały się o mój tors. Uśmiechała się co wyglądało słodko, gdy nie miała ani jedno ząbka. Miała już dużo włosków jak na takiego malucha. To zdjęcie robiła Susan. Skąd to wiem? Kawałek jej palca znajduje się w kadrze. Nigdy nie była dobrym fotografem. Trzecie zdjęcie przedstawiało Susan w ostatnich miesiącach ciąży. Leżała na łóżku miała odsłonięty brzuch, poburzone włosy, a ja klęczałem tuż obok trzymając słonie na jej brzuchu i składałem na nim pocałunek uśmiechając się przy tym. Ona w tym momencie śmiała się zerkając na mnie. Boże tak bardzo za nią tęsknię.
Czwarte zdjęcie przedstawia mnie i Susan za czasów szkolnych. Bal maturalny. Miała na sobie sukienkę w kolorze pudrowego różu na grubych ramiączkach, z delikatnym dekoltem i lekko rozkloszowanym dołem. Do tego na prawem nadgarstku znajdowała się różowa różą w otoczeniu kilku listków. Włosy związane w idealnie uczesanego koka, a jej twarz okalało kilka kosmyków.
Ja miałem na sobie czarny idealni wykrojony garnitur, białą koszulę i czarny krawat, a w kieszonce po lewej stronie tak sam mini bukiecik jaki ma Susan. Stała bokiem do aparatu, jej prawa dłoń znajdowała się na wysokości klatki piersiowej. Ja obejmowałem ją dłonią w pasie. Patrzyła prosto w aparat szeroko się uśmiechając pokazując przy tym idealnie proste zęby. Ja patrzyłam na nią lekko się uśmiechając. Patrzyłam na nią z miłością w oczach. Ostatnie zdjęcie przedstawia naszą trójkę. Susan siedziała na moich kolanach trzymając w objęciach naszą małą Char. Oboje spoglądaliśmy na nasze maleństwo uśmiechając się.
-Harry obiad! - usłyszałem z dołu Katty. Westchnąłem, po czym wstałem, wziąłem swoją córeczkę na ręce i ruszyłem na dół. Jej małe rączki objęły mnie wokół szyi.
-Tato? - usłyszałam tuż obok swojego ucha.
-Tak, skarbie? - zapytałem schodząc po schodach.
-Bardzo kochałeś mamusię? - zapytała niepewnie. Uśmiechnąłem się.
-Kochałem ją tak bardzo jak teraz kocham ciebie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Więc jak bardzo mnie kochasz? - zapytała ponownie.
-Najbardziej na świecie. - szepnąłem i mocniej ją do siebie przytuliłem.
-Po prostu. - powiedziałem składając list i lekko się do niej uśmiechając. Była taka bardzo podobna do niej. Miała ten sam szczery uśmiech, proste jak struna brązowe włosy i lekko zadarty nosek. Tak bardzo przypomniała mi ją Susan.
-Katty cię szukała. - powiedziała. Miała dopiero dziesięć lat, a była tak bardzo bystra i inteligentna jak jej mamusia. Wiedziała, że Katty nie jest jej matką. Wiedziała, że Susan to jej prawdziwa mamusia. Codziennie karze mi chodzić z nią na cmentarz bo chce się pomodlić. Codziennie ogląda jej zdjęcia i mówi, że była bardzo ładna i przypominała jej Bellę z Pięknej i Bestii. Od samego początku ją do niej porównywała. Miała kilka zdjęć Susan w pokoju. Jedno przedstawiało ją trzymającą małą Charlotte na kolanach kiedy bujała się na drewnianym fotelu. Jej wzrok skierowany był na nasze maleństwo, a na jej ustach widniał lekki uśmiech. Włosy miała związane w niedbałego koczka na samym dole. Drugie przedstawiało mnie i Susan na ślubie. Było zrobione z zaskoczenia. Tańczyliśmy na samym środku stali. Ja wpatrywałem się w nią, a ona we mnie. Uśmiechaliśmy się. Byliśmy szczęśliwi. Trzecie przedstawiało mnie i Charlotte. Trzymałem ją na rękach, jej drobne plecki opierały się o mój tors. Uśmiechała się co wyglądało słodko, gdy nie miała ani jedno ząbka. Miała już dużo włosków jak na takiego malucha. To zdjęcie robiła Susan. Skąd to wiem? Kawałek jej palca znajduje się w kadrze. Nigdy nie była dobrym fotografem. Trzecie zdjęcie przedstawiało Susan w ostatnich miesiącach ciąży. Leżała na łóżku miała odsłonięty brzuch, poburzone włosy, a ja klęczałem tuż obok trzymając słonie na jej brzuchu i składałem na nim pocałunek uśmiechając się przy tym. Ona w tym momencie śmiała się zerkając na mnie. Boże tak bardzo za nią tęsknię.
Czwarte zdjęcie przedstawia mnie i Susan za czasów szkolnych. Bal maturalny. Miała na sobie sukienkę w kolorze pudrowego różu na grubych ramiączkach, z delikatnym dekoltem i lekko rozkloszowanym dołem. Do tego na prawem nadgarstku znajdowała się różowa różą w otoczeniu kilku listków. Włosy związane w idealnie uczesanego koka, a jej twarz okalało kilka kosmyków.
Ja miałem na sobie czarny idealni wykrojony garnitur, białą koszulę i czarny krawat, a w kieszonce po lewej stronie tak sam mini bukiecik jaki ma Susan. Stała bokiem do aparatu, jej prawa dłoń znajdowała się na wysokości klatki piersiowej. Ja obejmowałem ją dłonią w pasie. Patrzyła prosto w aparat szeroko się uśmiechając pokazując przy tym idealnie proste zęby. Ja patrzyłam na nią lekko się uśmiechając. Patrzyłam na nią z miłością w oczach. Ostatnie zdjęcie przedstawia naszą trójkę. Susan siedziała na moich kolanach trzymając w objęciach naszą małą Char. Oboje spoglądaliśmy na nasze maleństwo uśmiechając się.
-Harry obiad! - usłyszałem z dołu Katty. Westchnąłem, po czym wstałem, wziąłem swoją córeczkę na ręce i ruszyłem na dół. Jej małe rączki objęły mnie wokół szyi.
-Tato? - usłyszałam tuż obok swojego ucha.
-Tak, skarbie? - zapytałem schodząc po schodach.
-Bardzo kochałeś mamusię? - zapytała niepewnie. Uśmiechnąłem się.
-Kochałem ją tak bardzo jak teraz kocham ciebie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Więc jak bardzo mnie kochasz? - zapytała ponownie.
-Najbardziej na świecie. - szepnąłem i mocniej ją do siebie przytuliłem.
xxx
KONIEC. Tak, to już koniec Last Moments! Mam nadzieję, że czytając epilog uleciała chociaż jedna łza. Sama nie spodziewałam się takiego zakończenia, ale mam nadzieję, że wam się spodoba.
Zapraszam na moje inne blogi. Dziękuję bardzo za obserwację, komentarze i ciepłe słowa jakie tutaj pisaliście :*