wtorek, 30 września 2014

Rozdział pierwszy { 1 }

"W sekundzie można zniknąć jak bańka mydlana 
i nic nie zostawić po sobie."


Każdy kolejny dzień jest taki sam. Budzę się, funkcjonuję, zasypiam. Tak jest od feralnego dnia kiedy dowiedziałam się o mojej przypadłości. Mogę to tak nazwać? Nieważne. 
Właśnie szykuję się do szkoły. Spięłam włosy w wysokiego kucyka, przypudrowałam delikatnie twarz i nałożyłam na rzęsy czarny tusz. Założyłam na siebie zwykłe dżinsy, białą bokserkę, na to szarą bluzę z kapturem, a na stopy czarne trampki. Chwyciłam plecak i zeszłam na dół.
Mojej matki jak zwykle nie było w domu. Pracuje jako pielęgniarka i często bywa w szpitalu, który znajduje się półtorej godziny od naszego mieszkania. Nie mam jej tego w żaden sposób za złe. Przyzwyczaiłam się. Ojciec odszedł od nas gdy miałam dziewięć lat. Zostawił matkę dla młodszej kobiety, która mogłaby być jego córką. Nie utrzymuję z nim kontaktu. Nie chcę,
Na stole leżała karteczka, którą zostawiła dla mnie mama. Na niej znajdowały się tabletki, które miały opóźnić moją chorobę. Nie biorę ich bo po co? I tak umrę prędzej czy później.
"Susan zażyj tabletki. 
Nie będzie mnie wieczorem w domu, bo mam nocną zmianę. W lodówce masz spaghetti jak wrócisz ze szkoły to sobie podgrzej.
 Kocham Cię, mama."
Zawsze zostawia mi takie karteczki. 
Myśli, że zażywam leki. Nie robię tego od tygodnia. Wkładam je z powrotem do małej szklanej buteleczki, w której jest cała reszta. Póki co nie kapnęła się, że w ogóle ich nie ubywa. To nawet i lepiej. Zabrałam z wiklinowego koszyczka jabłko i ruszyłam na przystanek. Mam szczęście, że nie znajduje się on daleko. Dojście zajęło mi pięć góra siedem minut co jak najbardziej jest mi na rękę.
Niektórzy jeżdżą swoimi samochodami. Mojej matki nie stać na takie rzeczy. Nie żyjemy w luksusach, ale mamy przytulny dom i każdy jest w nim mile widziany. Tak zawsze powtarza moja mama. Potrafiłabym przyjąć włóczęgę, bezdomnego pod swój dach i zapewnić mu wszystko co najlepsze byle by tylko przez chwilę poczuł się potrzebny na tym świecie. Niestety za bardzo ufa ludziom przez co potem cierpi. 
Zajęłam miejsce z samego tyłu pod oknem. Po drodze kierowca przystanął jeszcze przy kilku innych przystankach i w końcu wysadził wszystkich przed szkołą. Wysiadłam z autobusu i ruszyłam do środka przez szkolny parking. 
Jak w każdej placówce mamy tutaj elitę szkolną, która wozi się najlepszymi samochodami, zajmuje tak zwany podest na szkolnej stołówce. Czyli najlepsze miejsce. 
Każdy trzyma tutaj ze swoimi. Można znaleźć tutaj różne typu grup  - sportowcy, muzycy, mole książkowe, flirciarze, pankowcy, dziewczyny z masą tapety na twarzy, filmowcy, informatycy, emo, metalowce, kółko artystyczne i zwykli ludzie tacy jak na przykład ja. I broń Ci boże, żeby ktoś usiadł nie ze swoimi. Od razu dziwnie się na Ciebie patrzą. To jest na prawdę popieprzone.
Wchodząc do szkoły od razu moim oczom ukazała się niska blondynka, która rozmawiała z dwoma dziewczynami. Gdy tylko mnie zobaczyła pożegnała się z nimi i podeszła do mnie, po czym mocno przytuliła. Była na prawdę śliczna. Miała długie kręcone blond włosy, uroczy uśmiech i niebieskie oczy jak ocean.  Zazdrościłam jej tego. Była mojego wzrostu czyli nie za wysoka.
-Jak się czujesz? - zapytała patrząc na mnie.
-Dlaczego zawsze zaczynasz pytaniami na temat mojego zdrowia. - westchnęłam wywracając oczami. - Dlaczego nie powiesz zwykłego hej? - zapytałam zrezygnowana.
-Martwię się o Ciebie, Susi. - powiedziała przyglądając mi się dokładnie.
-Nie musisz. - odpowiedziałam, po czym obie ruszyłyśmy w stronę sali matematycznej. Szłam co chwile obijając się o innych uczniów. W tle szła właśnie jakaś popowa muzyka, którą próbował przygłuszyć dyrektor swoim monologiem na temat dzisiejszego dnia, który przeważnie ma na celu powitanie wszystkich uczniów, powiadomieniu o nowych nauczycielach lub uczniach, którzy doszli do naszej placówki. Zbytnio go nie słuchałam. Zastanawiam się czy w ogóle ktoś go słucha.
Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca w ostatniej ławce przy oknie. Siedzimy tam od kiedy pamiętam. Po dzwonku do klasy weszła reszta uczniów, a między nimi Kat.
Klasowa lalunia, która przeleciała połowę osobników płci męskiej, która uczęszcza do tej szkoły.
Na prawdę nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn.
Dlaczego one siebie nie szanują?
Dlaczego puszczają się na lewo i prawo z pierwszym lepszym?
Dlaczego Kat rozpowiada to wszystkim? Według niej jest się czym chwalić. Nie wiem czy zdaje sobie sprawę z tego, że jest nazywa między uczniami kobietą lekkich obyczajów.
Po chwili do klasy wszedł nauczyciel. Powiadomił nas, że ze względu, iż ma kilka ważnych spraw do załatwienia mamy sporządzić notatkę na temat wojny secesyjnej.
Chyba nie sądził, że kto kol wiek zastosuje się do jego polecenia. No cóż znalazły się może dwie osoby, ale reszta poświęciła ten czas na rozmowy między sobą.
-Słyszałaś o tym nowym co przyszedł do naszej szkoły? - odwróciła się do mnie Emily. Spojrzałam na nią zdezorientowana. - Nazywa się Harry. Podobno wywali go już z pięciu szkół za bójki czy coś innego i ma dużo tatuaży, które muszę przyznać prezentują się na nim cholernie seksownie. - zaśmiała się cicho.
-Musi czuć się samotny w tak wielkiej szkole. - powiedziałam patrząc za okno.
-Proszę Cię, Susan. - parsknęła. - Już zdążył znaleźć sobie znajomych. Kojarzysz tych co zawsze siedzą na podeście z samego tyłu? Też mają dużo tatuaży i w ogóle ubierają się na czarno jakby byli w jakiejś sekcie czy coś. - powiedziała przejęta. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Jej wyraz twarzy jest taki zabawny. Zawsze wytrzeszcza oczy i ma powagę na twarzy.
-Wiem. Chodzą z nimi takie dwie dziewczyny, których nie odstępują nawet na krok? - zapytałam lekko marszcząc brwi. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
Jeden z nich nazywa się Niall - mam z nim angielski. Zawsze siada z samego tyłu, bawi się telefonem i ignoruje wszystkich dookoła. Gdy nauczyciel go upomni on tylko pokiwa głowa na znak, że rozumie i powraca do wcześniejszej czynności.
Znam jeszcze Sare. Kiedyś byłyśmy sobie bliskie, ale wszystko się zmieniło kiedy poznała jego - Zayna. Są ze sobą od półtora roku i wyglądają na szczęśliwych. Próbowałam się z nią w jaki kol wiek sposób skontaktować, ale mnie ignorowała. W końcu odpuściłam. Wtedy przeniosła się do nas Emily. Od razu znalazłyśmy wspólny język i dobrze się rozumiałyśmy. Dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze kogoś takiego jak ona. Jest moim totalnym przeciwieństwem od kiedy straciłam jakie kol wiek chęci do życia.
Ona jest wesołą, pełną energii, uśmiechniętą osobą.
Ja zaś jestem ponura, nieobecna i chora.
Kto zechciałby chorą dziewczynę? Kto by taką pokochał? Kto chciałby z taką ułożyć sobie życie?
-Susan wróć do mnie. - pomachała mi dłonią przed twarzą Grey.
-Hm? - spojrzałam na nią zdezorientowana.
-Odleciałaś. - zaśmiała się głośno przez co została skarcona przez nauczyciela. Powiedziała ciche przepraszam i powróciłyśmy do rozmowy. - Wracając do tematu, zażyłaś dzisiaj leki? - spojrzała na mnie  swoimi błękitnymi oczami.
-To nie był nasz wcześniejszy temat, Emily. - powiedziałam mrużąc oczy.
-Jejku, martwię się o Ciebie czy to źle? - zapytała robiąc smutną minę. Ugh! Nie cierpię, gdy tak robi.
-Nie, ale wiesz, że nie lubię wchodzić na temat mojej choroby. - odpowiedziałam patrząc prosto w jej oczy. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko spuściła wzrok. Ugh! - Wzięłam. - skłamałam. Dziewczyna momentalnie się uśmiechnęła. Nie chciałam jej współczucia, nie chcę żeby się o mnie martwiła. Nie chcę użalania się.
Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Rozmawiałyśmy na różne tematy, śmiałyśmy się.
Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy opuściliśmy salę lekcyjną. Razem z Emily ruszyłyśmy na stołówkę.
Dzisiejszym daniem dnia był makaron z sosem pomidorowym. Zrezygnowałam z niego. Nie wyglądał zbyt apetycznie. Zdecydowałam się na bułkę z sałatą, szynką i ogórkiem. Do tego zabrałam sok pomarańczowy i batona. Nałożyłam wszystko na czerwoną tackę i czekałam na przyjaciółkę. Po chwili wyłoniła się z tłumy uczniów i razem ruszyłyśmy w stronę naszego stolika.
Zajęłyśmy miejsca przy czteroosobowym niebieskim stole i zaczęłyśmy jeść. Plecak położyłam na jednym z jednym z krzeseł. Odpakowałam bułkę i zaczęłam ją konsumować. Była całkiem dobra.
Chwilę potem dołączył do nas chłopak Emily - Josh. Był wysokim brunetem i kapitanem drużyny koszykarskiej. Miał na sobie dresowe szare spodnie do kosza i białą koszulkę. Przybiłam z nim żółwika na powitanie i zaczęłam kończyć bułkę.
-Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał Josh. Tylko on i jego dziewczyna wiedzą o mojej przypadłości.
-Dobrze. - odpowiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech. Nagle wszyscy w pomieszczeniu ucichli. Spojrzałam zdezorientowana na Emily. Patrzyła gdzieś za mnie, więc postanowiłam się odwrócić i sprawdzić co tak wszystkich zainteresowało.
-Patrz jak chodzi kurwa. - warknął chłopak z bandamką na głowie, która podtrzymywała jego gęste włosy. Były kręcone, ale tylko na końcach. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę, a na to rozpiętą czarno niebieską koszulkę w kratę. Jej rękawy były podwinięte do łokci przez co można było zobaczyć tatuaże na rękach. Był bardzo przystojny.
-Prze .. przepraszam. Ja nie .. nie chciałem na Ciebie wpaść. - powiedział chłopak, który stał przed nim.
-Daj mu spokój, Harry. Widzisz, że się Ciebie boi. - zakpił chłopak o blond końcówkach włosów. Niall. Tak to był zdecydowanie on.
-Jeśli jeszcze raz na mnie wpadniesz to Ci wpierdolę. - syknął, po czym przeszedł obok wystraszonego chłopaka mocno uderzył go ramieniem. Więc to musiał być ten Harry, o którym mówiła mi na lekcji Emily. Znalazł sobie cholernie dobre towarzystwo.
-To właśnie o nim Ci opowiadałam. Najlepiej trzymać się od nich wszystkich z daleka. - szepnęła blondynka, ale ja nadal wpatrywałam się grupie osób. Między nimi zobaczyłam Sare. Wyglądała na prawdę ślicznie. Długie proste blond włosy opadały na jej ramiona i plecy. Czarne leginsy jeszcze bardziej wyszczuplały jej długie nogi, a kremowy sweterek idealnie igrał z jej jasną cerą.
W pasie obejmował ją Zayn. Pasowali do siebie. Nie wiem czy z charakteru, ale z wyglądu zdecydowanie tak. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Sara posłała mi lekki uśmiech, ale ja go nie odwzajemniłam. Odwróciłam głowę i napiłam się soku.
-Mam wuef z tym nowym. Ma kurewsko dużo tatuaży na ciele. No, ale jedno muszę mu przyznać. - powiedział, a ja na niego spojrzałam. - Cholernie dobrze gra w kosza i siatkówkę. - powiedział, a ja cicho zaśmiałam się pod nosem. Odwróciłam wzrok i skierowałam go na podest, gdzie właśnie wchodziła ich grupa z Harrym na czele. Zajęli miejsca z samego tyłu. Mogłam ich  dobrze obserwować, gdyż nasz stolik znajdował się kilka metrów od podestu. Harry usiadł na krześle i zaczął bawić się telefonem, gdy reszta zjadała się. Chwilę potem włożył urządzenie do kieszeni i rozglądał się po całej sali.
Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Patrzył na mnie lekko zmrużonymi oczami i z kamiennym wyrazem twarzy. Szybko spuściłam głowę speszona.
-Co się stało, Susi? - zapytała Emily patrząc na mnie.
-Nic. - odpowiedziałam i ponownie spojrzałam w kierunku chłopaka. Patrzył się na mnie nadal. Zwilżył usta i lekko przechylił głowę w bok. Ugh!
-On, on się na Ciebie patrzy. - powiedziała wystraszona Grey i lekko dźgnęła mnie w ramię. Spojrzałam na nią ponownie i skarciłam wzrokiem.
-To bolało. - powiedziałam mrużąc brwi.
-Przepraszam. - odpowiedziała, a ja tylko kiwnęłam głową. - Powtórzę jeszcze raz. On się na Ciebie patrzy Susan. To zły znak. - powiedziała.
-Wydaje Ci się. - wymusiłam uśmiech, po czym dopiłam resztkę soku. Cały czas czułam na sobie jego palący wzrok. Gdy oboje skończyłyśmy jeść, zabrałyśmy tacki, wyrzuciłyśmy do kosza resztki i odłożyłyśmy tacki na wyznaczone miejsce. Na stołówce było coraz mniej osób. Nigdzie nie widziałam Harrego. Zapewne już sobie poszedł.
Gdy opuszczałyśmy stołówkę wpadłam na kogoś.
-Patrz kurwa jak chodzisz. - warknął męski głos. Podniosłam wzrok i spojrzałam w górę.
Moim oczom ukazał się Harry. Ten Harry ze stołówki.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - powiedziałam i chciałam go wyminąć jednak zagrodził mi drogę.
-Wybaczę Ci, ale tylko wtedy jak zdradzisz mi swoje imię kwiatuszku. - założył kosmyk włosów za moje ucho, a ja odsunęłam się od niego. Na jego twarzy zawitał grymas złości i niezadowolenia. - Przecież musisz mieć jakieś imię. Nie chcesz mi powiedzieć? Dlaczego? - wypytywał.
 Nie chciałam zdradzać mu mojego imienia. Po co mu to w ogóle do cholery?
-Musimy już iść bo spóźnimy się na lekcje, Susan. - zawołała Emily i znacznie podkreśliła słowo iść. Boże, akurat teraz użyła mojego pełnego imienia?
-Więc masz na imię Susan. - powiedział i podszedł do mnie, a ja ponownie cofnęłam się do tyłu. - Całkiem ładnie. - dopowiedział.
-Daruj sobie. - po tych słowach szybko go wyminęłam i ruszyłam z Emily na kolejną lekcje. Gdy się odwróciłam cały czas patrzył się na mnie.
Kurwa. Mam nadzieję, że nie wpakowałam się w żadne kłopoty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć. Jak podoba wam się pierwszy rozdział? Chciałam przybliżyć wam niektóre postacie i mam nadzieję, że mi się to chociaż trochę udało. Do następnego!

11 komentarzy:

  1. Podoba mi sie :) mam nadzieje że 2 rozdział dodasz nie długo

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww czuję, że szykuje się kolejne genialne opowiadanie. Do następnego, piszesz mega : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomom! Świetny! Jezu, masz naprawdę wielki talent ale mam nadzieję,że nie zaniedbasz FF Dark Face ;) <3<3<3<3 Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć poprostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się naprawdę super :o możesz mieć pewność, że zostanę tu na dłużej :>
    Pozdrawiam i życzę dużodużo weny! ;**


    w międzyczasie zapraszam do siebie na walk-in-shadows.blogspot.com :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie się zapowiada :)
    Czekam na ciag dalszy i do następnego :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi sie podoba, zachęca do czytania następnych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny pomysł na fanfiction, jestem naprawdę zainteresowana dalszymi losami Susan. Nie mogę się doczekać 2, weny życzę :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny pomysł na opowiadanie, rozdział fantastyczny. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaa niesamowity! Czekam na kolejny rozdział :) x / Emily

    OdpowiedzUsuń