piątek, 14 listopada 2014

Rozdział piąty { 5 }

" Nie wiem co spijam, ale jeśli to miłość - nalej mi jeszcze."


Wow. To pierwsze słowo, które opuściło moje usta, gdy zobaczyłam posiadłość Nialla. Była wielka. Na prawdę wielka. W całym mieszkaniu świeciły się światła, a na ogrodzie było pełno pijanych osób. Ulica była zapełniona zaparkowanymi samochodami. Harry jednak znalazł miejsce kilka metrów od domu chłopaka. Gdy zapytałam dlaczego zaparkował tak daleko skoro były miejsce znacznie bliżej. Odpowiedział, że woli nie ryzykować, aby jakiś debil uszkodził mu samochód. Chłopak otworzył mi drzwi auta, po czym zamknął je z powrotem i objął mnie szczelnie ramieniem w talii. Nie chciałam się z nim kłócić dlatego postanowiłam pozwolić mu na to. Ruszyliśmy razem przez ogród prosto do drzwi mieszkania Horana, które były otwarte na oścież. Gdy przekroczyłam próg drzwi ogarnęła mnie fala ciepła, alkoholu, tytoniu i czegoś specyficznego. Rozglądnęłam się dokoła.
Po prawej stronie znajdowało się wejście do salonu, gdzie znajdowało się miejsce do tańczenia. Natomiast po bokach można było usiąść na dużych kanapach. Jedynym światłem były kinkiety, który znajdowały się na ścianach. Muzyka dudniła w moich uszach, a dym papierosowy nieprzyjemnie drażnił moje nozdrza. Po lewej stronie znajdowała się toaleta, z której właśnie wychodziła para. Co oni mogli tam robić? Kawałeczek od drzwi znajdowało się wejście do kuchni, a na przeciwko nas były schody prowadząca na pierwsze piątro. Po ich prawej stronie był korytarz, który prowadził gdzieś, ale nie mam pojęcia gdzie. Nagle zostałam brutalnie pociągnięta w stronę salonu. Zmarszczyłam brwi i próbowałam znaleźć kogoś znajomego. Jednak moje poszukiwania zdały się na nic. Harry pociągnął mnie w stronę jedynego stolika, przy którym znajdowały się cztery fotele. Zmrużyłam lekko oczy i wypatrzyłam Sarę, która siedziała swojemu chłopakowi na kolanach, Louisa wraz ze Stellą i Nialla, który siedział bez żadnej dziewczyny i popijał piwo.
-Harry, w końcu dotarłeś. - skomentował blondyn. - Susan miło znów Cię widzieć. - dodał po chwili, gdy wyłoniłam się zza pleców zielonookiego. Przywitałam się z dziewczynami, po czym powiedziałam chłopakom krótkie cześć, a oni odwdzięczyli się tym samym.
Harry usiadł na jedynym wolnym fotelu, a ja stałam jak kołek. Mam mu usiąść na kolanach? Jakby na moje nie zadane pytanie brunet poklepał dłonią swoje uda zapraszając mnie tym gestem, abym usiadła. Przez chwilę się wahałam, ale na moje szczęście Horan uratował sytuacje mówiąc, że idzie sobie po coś do picia. Uśmiechnęłam się w duchu, po czym szybko zajęłam miejsce blondyna.
Gdy spojrzałam na miny naszych towarzyszy widziałam, że mieli ochotę się zaśmiać. To nie moja wina. Nie będę siadać mu na kolanach.
-Dlaczego usiadłaś tutaj? - Harry zmarszczył brwi przyglądając mi się.
-Niall zwolnił miejsce, a poza tym nie chciałam, żeby było Ci niewygodnie. - powiedziałam starając się mówić przekonująco.
-A kiedy przyjdzie to co wtedy? Będziesz stała? - zakpił. Co za dupek.
-Być może. - syknęłam, po czym spojrzałam w inną stronę byle na na Niego. Wkurzał mnie. Nie rozumiem dlaczego mnie tutaj zabrał. Mam być Jego towarzyszką? Jeśli tak to grubo się pomylił.
-Jak się czujesz, Susan? Wyglądasz blado. - skomentowała Stella przyglądając mi się.
-Tak, wszystko w porządku. - powiedziałam zdenerwowana. Wyglądał blado? - To światło pewnie tak pada. - starałam się mówić lekko się przy tym uśmiechając.
-Przyniosłem drinki własnej roboty dla każdego! - nagle pojawił się blondyn z tacką kolorowych cieczy w wysokich szklankach. Wyglądały do prawdy kusząco, ale nie mogę tego wypić. Po ostatnim czują się o wiele słabiej. Lekarze mówili, że alkohol źle na mnie działa tak samo jak tytoń czy inne używki. Chłopak podał każdemu drinka, gdy chciał jednego postawić przede mną kategorycznie odmówiłam. - Co? Dlaczego nie chcesz? Zdajesz sobie sprawę jak długo się z tym męczyłem? - zaczął marudzić robią oburzoną minę.
-Wiem i bardzo Ci dziękuję, ale na prawdę nie mam ochoty. - powiedziałam czując na sobie wzrok wszystkich. Ugh, nie lubię być w centrum uwagi.
-Trzyma Cię jeszcze po ostatnim? - zaśmiał się Louis, na co ja również się zaśmiałam, ale nie odpowiedziałam.
-Nie żeby coś, Susan bardzo Cię lubię na prawdę .. ale tak jakby zajęłaś mi miejsce. - powiedział zakłopotany blondyn. Westchnęłam, po czym wstałam, ale zaraz po tym zostałam pociągnięta z impotentem na kogoś kolana. Nie kogoś tylko oczywiście Pana Debila Harrego Stylesa. Spiorunowałam go spojrzeniem, a On tylko posłał mi szeroki uśmiech, a następnie zaczął sączyć swój napój. Mam nadzieję, że nie będę jedyną trzeźwą osobą w całym towarzystwie.
Kolejne puste szklanki pojawiały się na naszym stoliku. Wszyscy byli już wstawieni poza mną i Stellą. Po drugim drinku stwierdziła, że nie chce więcej, gdyż źle się czuje. Jestem Jej strasznie wdzięczna. Zayn tak samo jak Niall prawie nie widzieli na oczy. Lou trzymał się znacznie lepiej, natomiast Harold wyglądał jakby nic nie wypił. Były dwie opcje.
Pierwsza była tak, że alkohol słabo na Niego podziałał, albo nie widać po nim tego ile wypił.  Ja osobiście obstawiam drugą opcję. Nie miałam jeszcze okazji być w towarzystwie pijanego Harrego. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze większym dupkiem niż w rzeczywistości.
-Susan zatańcz ze mną, skarbie. - zamruczał do mojego ucha zielonooki, a Jego duża dłoń znalazła się na moim udzie. Można było wyczuć od Niego alkohol. Przez cały czas pobytu tutaj nie odstępował mnie na krok. Nawet jak chciałam iść do łazienki stwierdził, że pójdzie ze mną. Zdajecie sobie sprawę jak niekomfortowo załatwia się sprawy fizjologiczne, gdy wiecie, że ktoś stoi tuż za drzwiami? Nie polecam takiego uczucia nikomu.
-Harry jesteś pijany. - powiedziałam do Jego ucha, gdyż tylko wtedy miał jakieś szanse, że mnie usłyszy. Muzyka była tutaj jeszcze głośniejsza niż na początku. Sara wraz z Malikiem kilka minut temu wyszli na ogród, bo o coś się pokłócili i musieli sobie wyjaśnić. Nie chciałam się za bardzo wtrącać w ich sprawy. W sumie z jakiej strony miałabym się w nie wtrącać?  Lou razem z Stellą siedzieli na przeciwko i całowali się nie zwracając w ogóle na to co dzieje się wokoło nich.
Nialler poderwał jakąś dziewczynę i właśnie Ona siedziała mu na kolanach, gdy on szeptał Jej coś do ucha. Nie zdążyłam Jej jeszcze poznać.
-Oj, przestań Sus. - zaśmiał się gardłowo. - Zrób to dla mnie. - dodał po chwili, a na moim ciele w momencie pojawiły się siarki.
-Mam za długą spódnicę. Będzie mi przeszkadzać. - chciałam wymyślić co kol wiek, byle by nie iść z nim tańczyć. Na prawdę nie miałam na to ochoty i do tego cholernie bolała mnie głowa.
-To nie jest żaden problem. - powiedział, po czym gwałtownie się podniósł. Gdyby nie Jego ręce już dawno wylądowałbym na ziemi. Harry wziął mnie na ręce przez co czułam się na prawdę niekomfortowo.
-Umiem chodzić, Harry. Możesz mnie puścić. - powiedziałam patrząc się na Niego. Chłopak ruszył na górę po schodach.
-Kiedy ja nie chcę. - syknął. Zmiana nastroju? Tak szybko? Jestem pod wrażeniem. Wszystkie pary oczu kiedy wchodziliśmy na górę patrzyły się na nas. Można było nawet ujrzeć jak szepczą sobie coś do ucha. Nie obchodzi mnie to. Przyzwyczaiłam się do czegoś takiego więc nie rusza mnie to zbytnio. Z moich rozmyśleń wybudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Chłopak odstawił mnie na ziemię. W pokoju panowały egipskie ciemności.
-Harry? - szepnęłam nie słysząc jakich kol wiek oznak życie chłopaka. Mój oddech przyśpieszył.
-Oddychaj. Jestem tutaj. - po tych słowach pokój został rozjaśniony lekkim żarówkowym światłem. Pomieszczenie nie było zbyt duże. Znajdowało się w nim jednoosobowe drewniane łóżko, szafa, dwie komody oraz biurko z obrotowym granatowym krzesłem.
-Nie rozumiem dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś. - powiedziałam marszcząc czoło. Chłopak podszedł do szafy, otworzył ją i wyjął z niej czarne obcisłe spodnie. Damskie. Skąd to tutaj się wzięło?
-Niall miał kiedyś współlokatorkę, ale wyprowadziła się zostawiając przy tym kilka rzeczy. - znów odpowiedział na moje niezadane pytanie. Czy on do cholery czyta w moim myślach? Chłopak podszedł do mnie i wręczył mi spodnie. Wzięłam je do ręki.
-Nadal nie rozumiem po co mnie tutaj przyprowadziłeś i dlaczego dałeś mi te spodnie. - uniosłam rękę, w której trzymałam rzecz. Harry zaśmiał się pod nosem, po czym odpowiedział.
-Mówiłaś, że niewygodnie będzie Ci się tańczyć w spódnicy. Więc załóż spodnie. Myślę, że będą dobre. - uśmiechnął się przyglądając się mi. On chyba zwariował. Nie będę ubierać czyiś rzeczy. Być może ta osoba sobie tego nie życzy?
-Nie ubiorę tego. - powiedziałam kręcą głową. I nagle nie mogłam uwierzyć w to co widzę. To było jak grom z jasnego nieba. Oczy chłopaka z zielonego koloru stały się czarne jak smoła. Co jest z Nim nie tak? Jak można tak szybko zmienić kolor oczu? Czy On aby na pewno jest zwykłym człowiekiem? Zjechałam wzrokiem niżej. Dłonie zacisnął w pięści, a Jego kostki stały się prawie, że białe. Uderzy mnie? Nie zrobiłby tego, prawda? Co się do cholery tutaj dzieje?
-Załóż. To. Teraz. - Jego głos przepełniony był jadem. Stałam patrząc się na Niego. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Nawet jeśli by chciała nie potrafiłam. Sparaliżowało mnie. Dosłownie.
Nagle chłopak ruszył z miejsca i podszedł do mnie. Dzieliło nas kilka centymetrów. - Patrz na mnie do cholery. - syknął, a mój przestraszony wzrok momentalnie spoczął na Jego oczach. Patrzyła na Niego przerażona. Nigdy w życiu nie widziałam tak wkurzonego człowieka jeszcze z byle powodu. - Boisz się mnie, Susan? - zapytał wpatrując się we mnie.
-Tak. - szepnęłam ledwo słyszalnie. Wściekłość Harrego jakby wyparowała. Jego oczy znów stały się intensywnie zielone. To nie jest normalne do cholery.
-Ja .. - zaczął patrząc na mnie zagubionym wzrokiem. - Ja przepraszam. Nie chciałem Cię wystraszyć. - dokończył. Pokiwałam tylko głową, po czym poprosiłam Go, aby wyszedł na chwilę bo chcę założyć spodnie. Gdy tylko chłopak opuścił pomieszczenie zdjęłam spódnicę i szybko założyłam spodnie. Pasowały na mnie idealnie, tylko były strasznie obcisłe. Wzięłam swoją spódnicę, po czym starannie poskładałam i ułożyłam na biurku. Następnie przód koszuli włożyłam za spodnie tak jak miałam to wcześniej zrobione ze spódnicą. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Przez szparę zobaczyłam Harrego, który rozmawiał z Lou. Zacięcie o czymś rozmawiali. Jestem ciekawska więc chciałam podsłuchać, ale muzyka była zbyt głośna, żebym mogła co kol wiek usłyszeć. Westchnęłam poirytowana i opuściłam pokój, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do znajomych.
-Kurwa Harry daj sobie z Nią spokój. - powiedział zdenerwowany szatyn. - Nie widzisz, że Susan jest zupełnie z innej bajki niż Ty. Zniszczysz ją. - dodał po chwili. Chyba mnie nie zauważyli. Stałam tuż za Harrym. Jestem niższa od Niego więc Lou ma prawo mnie nie widzieć.
-Wróciłam. - powiedziałam lekko klepiąc Harrego po plecach. Ten gwałtownie się odwrócił i zmierzył mnie wzrokiem.
-Nieźle na Tobie leżą. - posłał mi seksowny uśmiech, który pokazywał Jego śliczne głębokie dołeczki. Powiedziałam krótkie dziękuję, po czym cała nasz trójka jak gdyby nigdy nic się nie stało ruszyła na dół. Przejście przez schody było najgorsze. Wszyscy tam stali. Jedni opierali się o ścianę, a drudzy obmacywali się na barierce. Psychole. Gdy już chciałam ruszyć w stronę stolika, dłoń Harrego oplotła mój nadgarstek i pociągnął mnie na środek parkietu. Odwrócił mnie tyłem do siebie. Położył dłonie na moich biodrach i przybliżył mnie do siebie tak, że nie było między nami wolnego miejsca. Czułam się niekomfortowo w tej sytuacji, aczkolwiek podobało mi się to. - Tańcz Susan. Tańcz. Dla mnie. - szepnął do mojego ucha. Przymknęłam lekko powieki rozkoszując się Jego ochrypłym głosem. Był na prawdę cudowny. Chłopak zaczął powoli w rytm muzyki poruszać swoimi i moimi biodrami za pomocą dłoni. - Oprzyj głową na moim ramieniu. - powiedział subtelnie, a ja jak posłuszny baranek to zrobiłam. Co się ze mną dzieje? Tańczyliśmy w rytmie wolnej muzyki reggae.
Na prowizorycznym parkiecie zostały tylko pary. Zauważyłam Sarę i Malika, którzy kołysali się w podobny sposób jak my. Nigdzie nie widziałam Lou i Stelli. Być może poszli się przewietrzyć albo nadal siedzą przy stoliku. - Jesteś taka piękna, Susan. - poczułam ciepły oddech chłopaka tuż obok mojego ucha, a chwile potem lekko nadgryzł Jego płatek.  Nagle obrócił mnie przodem do siebie. Automatycznie zaplotłam ręce na Jego szyi. Dłonie chłopaka nie opuszczały moich bioder.
-Dlaczego ja? Dlaczego nie przyczepiłeś się do innej dziewczyny. Jest tyle ładnych w szkole. - powiedziałam patrząc na Niego z dołu. Chłopak lekko uśmiechnął się w moją stronę.
-Nie wiem. Po prostu wiem, że chcę Ciebie. To silniejsze ode mnie. - odpowiedział. Nigdy nie usłyszałam takich słów z ust jakiego kol wiek chłopaka. Harry jest strasznie trudny. Już przez te kilka długich chwil jakie spędziłam w Jego towarzystwie wiem, że musiał wiele przejść.
Jest cholernie skomplikowany, ciężko go rozgryźć. Nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie. Czasami jest słodkim, kochanym i miłym Harrym, a czasami aroganckim, wkurzającym dupkiem Stylesem.
Jedno jest pewne. Nie mogę pozwolić, żeby się we mnie zakochał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za błędy
&
do następnego! 

9 komentarzy:

  1. Umarłam i jestem w niebie <3
    Ubustwiam Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  2. poirytowana ? przypadek nie sądzę -,-

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeeer! x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  4. Typowy facet. Tak typowy, że chyba bardziej się nie da. Jego zdanie najważniejsze, samochód nie może mieć nawet najmniejszej ryski... Och się dziewczyna nieźle wplątała.
    Będę tutaj wpadać regularnie. A jeśli masz ochotę to zapraszam przy okazji do mnie: www.nie-istniec.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za taki komentarz, ale czytam Twoje oba blogi i bardzo mi się podobają. Jesteś wspaniałą pisarką, ale niemiłosiernie denerwuje mnie Twój błąd w słowie "jakikolwiek", "jakichkolwiek", "jakakolwiek", itp. , te wyrazy pisze się łącznie!! Jeszcze raz przepraszam, ale jak widzę takie błędy to mi się czytać odechciewa. Proszę nie przyjmij tego źle, bo jesteś cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz kto to jest impotent? Bo napisałaś " zostałam pociągnięta z impotentem na kogoś kolana". Miałaś chyba na myśli z "impetem". Masakra xd jesnak najbardziej nie mogę znieść gdy piszesz " jakikolwiek" osobno, a "kol wiek" jest dla mnie niezrozumiałe. Ale opowiadanie jest booooskie <3 moje ulubione <3

    OdpowiedzUsuń