"Największa miłość? Zawsze ta, która pozostaje
nie spełniona."
Poniedziałek. Kolejny poniedziałek, ale czy monotonny? Nie, wręcz przeciwnie. Przynajmniej tak mi się wydaje na daną chwilę. Od imprezy, na którą zabrał mnie Harry pisał do mnie i kilka razy zadzwonił, ale nie dawałam żadnego znaku życia. Dlaczego? Bo najzwyczajniej nie chciałam. Wiem, że znajomość z Nim źle się skończy. Mogę się w Nim zakochać, on może to odwzajemnić. Nie mogę do tego dopuścić. To skończyłoby się tragicznie dla nas obojga.
Jak zwykle wysiadłam tuż przed szkołą. Dzisiaj miałam na sobie czarne legginsy, szare znoszone Nike oraz błękitną bluzę z kapturem, która sięgała mi do połowy tyłka. Włosy zaplotłam w kłosa, a boki zostawiłam lekko spuszczone. Westchnęłam i ruszyłam prosto do środka budynku. Oczywiście musiałam przejść przez parking, gdzie kątem oka zauważyłam Harrego i całą resztę. Stał oparty o drzwi swojego samochodu, bawił się kluczykami i rozmawiał z jakąś śliczną blondynką co chwilę posyłając Jej szarmancki uśmiech, którego już zdążyłam tak dobrze poznać. Nagle Jego oczy spotkały się z moimi. Energicznie odwróciłam głowę i jak najszybciej to możliwe weszłam do gmachu szkoły. Przy samym wejściu moim oczom ukazała się Emily, która siedziała na parapecie. Czyli tam gdzie zawsze. Podeszłam do Niej, a gdy mnie zauważyła posłała mi szeroki uśmiech, którego odwzajemniłam.
-Jak się czujesz? Wyglądasz blado. - od razu spoważniała bacznie mi się przyglądając.
-Cześć. Ciebie też miło widzieć. - westchnęłam i zajęłam miejsce obok Niej. Oparłam się plecami o zimną szybę.
-Susi, mówię poważnie. - właśnie zabrzmiał dzwonek na lekcje. Miałam angielski razem z Niallem. Ciekawe jak się czuje.
-Wszystko w porządku. Muszę lecieć na zajęcia. Do zobaczenia. - krzyknęłam w Jej stronę kierując się do stali numer dwieście pięćdziesiąt jeden. Musiałam pokonać kilkanaście schodów, a kiedy już to zrobiłam weszłam do klasy zajęłam miejsce tak gdzie zawsze. Rozglądnęłam się dookoła i nigdzie nie widziałam blond czupryny. Zabrzmiał wysoki głos nauczyciela proszący o ciszę w klasie.
-Otwórzcie książki na stronie trzydziestej i sporządźcie notatkę. Ja mam kilka ważnych załatwień. - powiedział nauczyciel, po czym udał się na zaplecze trzymając telefon przy uchu. Rozsiadłam się wygodnie na miękkim prześle. Czy już mówiłam jakie tutaj mamy wygodne krzesła? Jeśli nie to już wiecie. Wzięłam książkę w dłonie, gdy nagle usłyszałam charakterystyczne chrupnięcie zamka od drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się Horan. Nie powiedział, żadnego przepraszam za spóźnienie czy coś w tym stylu. Po prostu usiadł na sowim miejscu ławkę ode mnie. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Włosy miał lekko postawione do góry. Chyba wyczuł, że ktoś się na Niego gapi przez co zaczął rozglądać się po sali, aż napotkał mnie. Posłał mi lekki uśmiech, który odwzajemniła. To co zrobił lekko mnie zdziwiło. Wstał z krzesła podszedł do dziewczyny, która siedziała kawałeczek ode mnie i powiedział.
-Wstawaj. - dziewczyna spojrzała na Niego zdziwiona.
-C .. co? - za jąkała się patrząc na Niego.
-Powiedziałem wstawaj. Głucha jesteś? - syknął na co dziewczyna szybko wstała i zajęła Jego wcześniejsze miejsce natomiast On zajął Jej. Przysunął ławkę bliżej mnie i uśmiechnął się.
-Jak się czujesz? - czy wszyscy muszą zadawać mi to pytanie? Całe szczęście Niall nie ma pojęcia o mojej chorobie.
-W porządku, a Ty? - zapytałam mówiąc ciszej. Nie chciałam żeby wszyscy zwracali na nas uwagę chociaż i tak zwracali. To bez sensu.
-Też. Jak się bawiłaś? - zapytał przyglądając mi się.
-Było fajnie. - odpowiedziałam lekko zmieszana. Czułam na sobie wzrok wszystkich.
-Tylko fajnie? Widzę, że masz spore wymagania jeśli chodzi o imprezy. - zaśmiał się na co lekko się zaczerwieniłam. Nie chciałam go w żaden sposób urazić czy coś. - Jak układa się między Tobą, a Harrym? - gdy tylko to usłyszałam spojrzałam na Niego. Oczy o mało co nie wyszły mi z orbit.
-Co proszę? - zapytałam po chwili. On myśli, że ja i Harry? Dlaczego?!
-Jesteś laską Harrego więc pytam się jak układa się między wami. - wytłumaczył mi. Nie było mi to potrzebne gdyż zrozumiałam za pierwszym razem, aczkolwiek myślałam, że się przesłyszałam.
-Nie jestem Jego laską, skąd w ogóle masz takie informacje? - spojrzałam na Niego zaciekawiona i jednocześnie lekko podenerwowana.
-Większość szkoły o tym plotkuje. - powiedział śmiejąc się lekko pod nosem. - Harry powiedział jednemu kolesiowi, że ma się do Ciebie odpierdolić bo jesteś Jego.
-Co? Komu? - zapytałam zdenerwowana.
-Nie wiem. Ponoć tylko Ci się przyglądał i mówił swoim kumplom, że ma ochotę Cię przelecieć. Gdy Styles to usłyszał wkurwił się. - słuchając Go nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Nie jestem Jego do cholery! Co on sobie myśli?! Psychol.
-On jest jakiś nienormalny. - powiedziałam sama do siebie, ale wystarczająco głośno, żeby blondyn to usłyszał.
-Słuchaj Susan. On nie jest taki zły na jakiego wygląda. Ma po prostu trudną przeszłość. Życie wiele razy dało mu kopa w dupę. - zaczął Go tłumaczyć. Po co?
-Nie tylko jemu, Niall. - powiedziałam myśląc o mojej nieuleczalnej chorobie. - Nie rozumiem dlaczego starasz się mnie do Niego przekonać. - dodałam po chwili.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, którą poznał i nie przepieprzył w ciągu dwudziestu czterech godzin. Miał na to szanse w klubie kiedy byłaś pijana, nie zrobił tego. - powiedział, a mnie zatkało. Wiedziałam, że jest przystojny i cholernie seksowny, ale nie spodziewałam się, że wykorzystuje to w taki sposób. Łapie dziewczyny w swoje sidła i Je pieprzy. W sumie one też nie są niczemu winne. Za pewne większość się do Niego łasi, albo same proszą go żeby się z nim przespał.
-To nie zmienia postaci rzeczy, że nazwał mnie swoją laską. Ja Nią nie jestem i nie mam zamiaru być. - syknęłam.
-Woah, spokojnie Susan. - powiedział podnosząc dłonie do góry w geście obrony.
-Przepraszam, po prostu się zdenerwowałam. - powiedziałam masując skronie. Nie lubię jak ktoś rozpowiada takie bzdury. Ku mojemu zaskoczeniu zadzwonił dzwonek. W mgnieniu oka spakowałam spakowałam podręcznik do torby i opuściłam klasę jako pierwsze. Na korytarzu było już pełno uczniów. Najgorzej jest przedostać się przez te tłumy. Dzięki Bogu, że mam niedaleko szafkę.
Podeszłam do Niej, wpisałam odpowiedni kod i włożyłam książkę do Niej książkę od angielskiego.
Następną lekcją jest wychowanie fizyczne i to przez dwie godziny. Nie to, że nie lubię ćwiczyć tylko dzisiaj mamy lekcje łączone ze starszą klasą chłopaków. On zawsze chcą grać w piłkę nożną. Nie przepadam za Nią. Ruszyłam żwawym krokiem na sam dół, a następnie udałam się do szatni gdzie znajdowała się już Emily wraz z Sue - japonką, która jest strasznie gadatliwą osobą. Cały czas się uśmiecha. -Hej. - przywitałam się posyłając im uśmiech.
-Boże Susi! Wieki Cię nie widziałam! - pisnęła przytulając się do mnie. Czy mówiłam już, że ta dziewczyna uwielbia się przytulać?
-Zaraz mnie udusisz.- zaśmiałam się na co spanikowana szatynka odsunęła się ode mnie. Była wyższa ode mnie o kilka centymetrów. Jej włosy były proste jak drut, czarne jak smoła i spięte w wysokiego kucyka. Była szczupła i przede wszystkim miała długie nogi, których szczerze Jej zazdrościłam. Teraz miała na sobie szare legginsy i czarną koszulkę z logo naszej szkoły.
Założyłam to samo co dziewczyna. Pewnego dnia byłyśmy w sklepie i postanowiłyśmy kupić sobie takie same, a koszulkę dostawała każda osoba i miała obowiązek zakładać ją na w-f. Czy to chłopak czy dziewczyna. Opuściłyśmy jako ostatnie szatnię, a gdy weszłam na salę przestałam oddychać.
On tam stał. Miał na sobie szare spodnie do koszykówki i czarną koszulkę z logo szkoły taką jak jak tylko szerszą. Rękawy podwinięte. Obok chłopaka stał Zayn i miał na sobie to samo co Jego rówieśnik, prócz spodni - Jego były koloru czerwonego.
-Susan, czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - pisnęła Sue. Automatycznie na Nią spojrzałam.
-Przepraszam, co mówiłaś? - zapytałam zdezorientowana. Dziewczyna chciała mi odpowiedzieć, aczkolwiek pan Anderson - nauczyciel wf - zagwizdał na palcach. Szczerze go podziwiam. Nie potrafię tak.
-Dzisiaj jak co wtorku mamy łączone lekcje z dziewczętami. Więc zagramy w przyjemną partyjkę siatkówki. Składy będą mieszane. Zayn i Ken. Wy wybieracie składy. Wszyscy ustawić się! - krzyknął pod koniec. Westchnęłam i stanęłam na białej linii tak jak cała reszta. - Malik zaczynasz. - dodał na koniec pan Anderson. Chłopak od razu wybrał Harolda. Ten podszedł nonszalancko i stanął obok Mulata. Spojrzał na wszystkich po kolei, aż w końcu nasz oczy się spotkały. Przełknęłam głośno ślinę. Jego oczy skanowały całe moje ciało, po czym powiedział coś do Malika. Ten również swój wzrok skierował na mnie.
-Susan. - usłyszałam swój głos z Jego ust. Czułam na sobie wzrok kilku dziewczyn. Niechętnie podeszłam do chłopców i stanęłam obok Harrego. Czułam jak ciepło biło od Niego.
-Dlaczego mnie ignorujesz? - usłyszałam tuż obok Jego ochrypły głos.
-Nie robię tego. - odpowiedziałam nie patrząc na chłopaka. Na pewno wtedy bym wymiękła.
-Nie odpisujesz na esemesy, nie odbierasz. - syknął, po czym dodał. - Patrz na mnie jak do Ciebie mówię. - nie odpowiedziałam nic, nie spojrzałam na Niego tylko odsunęłam się trochę dalej od Niego. Spojrzałam na Emily, która posłała mi zdziwione spojrzenia na co tylko uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam sprawiać Jej zmartwień. Po chwili stałam już na pozycji wystawiającego. Nie byłam jakaś fatalna w siatkę, ale też nie byłam najlepsza. Grałam na poziomie przeciętnym.
Jakby tego było mało byłam jedyną dziewczyną w drużynie. Sami pieprzeni chłopcy i Styles, który cały czas się na mnie gapił. Jakiś chłopak z drużyny przeciwnej zaserwował. Piłka przeleciała na naszą stronę. Nathan odbił ją w moją stronę, a ja podałam ją Zaynowi, który z siłą przepił na drugą stronę boiska zdobywając punkt. Wygląda na to, że nie będę musiała robić za dużo.
Jak zwykle wysiadłam tuż przed szkołą. Dzisiaj miałam na sobie czarne legginsy, szare znoszone Nike oraz błękitną bluzę z kapturem, która sięgała mi do połowy tyłka. Włosy zaplotłam w kłosa, a boki zostawiłam lekko spuszczone. Westchnęłam i ruszyłam prosto do środka budynku. Oczywiście musiałam przejść przez parking, gdzie kątem oka zauważyłam Harrego i całą resztę. Stał oparty o drzwi swojego samochodu, bawił się kluczykami i rozmawiał z jakąś śliczną blondynką co chwilę posyłając Jej szarmancki uśmiech, którego już zdążyłam tak dobrze poznać. Nagle Jego oczy spotkały się z moimi. Energicznie odwróciłam głowę i jak najszybciej to możliwe weszłam do gmachu szkoły. Przy samym wejściu moim oczom ukazała się Emily, która siedziała na parapecie. Czyli tam gdzie zawsze. Podeszłam do Niej, a gdy mnie zauważyła posłała mi szeroki uśmiech, którego odwzajemniłam.
-Jak się czujesz? Wyglądasz blado. - od razu spoważniała bacznie mi się przyglądając.
-Cześć. Ciebie też miło widzieć. - westchnęłam i zajęłam miejsce obok Niej. Oparłam się plecami o zimną szybę.
-Susi, mówię poważnie. - właśnie zabrzmiał dzwonek na lekcje. Miałam angielski razem z Niallem. Ciekawe jak się czuje.
-Wszystko w porządku. Muszę lecieć na zajęcia. Do zobaczenia. - krzyknęłam w Jej stronę kierując się do stali numer dwieście pięćdziesiąt jeden. Musiałam pokonać kilkanaście schodów, a kiedy już to zrobiłam weszłam do klasy zajęłam miejsce tak gdzie zawsze. Rozglądnęłam się dookoła i nigdzie nie widziałam blond czupryny. Zabrzmiał wysoki głos nauczyciela proszący o ciszę w klasie.
-Otwórzcie książki na stronie trzydziestej i sporządźcie notatkę. Ja mam kilka ważnych załatwień. - powiedział nauczyciel, po czym udał się na zaplecze trzymając telefon przy uchu. Rozsiadłam się wygodnie na miękkim prześle. Czy już mówiłam jakie tutaj mamy wygodne krzesła? Jeśli nie to już wiecie. Wzięłam książkę w dłonie, gdy nagle usłyszałam charakterystyczne chrupnięcie zamka od drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się Horan. Nie powiedział, żadnego przepraszam za spóźnienie czy coś w tym stylu. Po prostu usiadł na sowim miejscu ławkę ode mnie. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Włosy miał lekko postawione do góry. Chyba wyczuł, że ktoś się na Niego gapi przez co zaczął rozglądać się po sali, aż napotkał mnie. Posłał mi lekki uśmiech, który odwzajemniła. To co zrobił lekko mnie zdziwiło. Wstał z krzesła podszedł do dziewczyny, która siedziała kawałeczek ode mnie i powiedział.
-Wstawaj. - dziewczyna spojrzała na Niego zdziwiona.
-C .. co? - za jąkała się patrząc na Niego.
-Powiedziałem wstawaj. Głucha jesteś? - syknął na co dziewczyna szybko wstała i zajęła Jego wcześniejsze miejsce natomiast On zajął Jej. Przysunął ławkę bliżej mnie i uśmiechnął się.
-Jak się czujesz? - czy wszyscy muszą zadawać mi to pytanie? Całe szczęście Niall nie ma pojęcia o mojej chorobie.
-W porządku, a Ty? - zapytałam mówiąc ciszej. Nie chciałam żeby wszyscy zwracali na nas uwagę chociaż i tak zwracali. To bez sensu.
-Też. Jak się bawiłaś? - zapytał przyglądając mi się.
-Było fajnie. - odpowiedziałam lekko zmieszana. Czułam na sobie wzrok wszystkich.
-Tylko fajnie? Widzę, że masz spore wymagania jeśli chodzi o imprezy. - zaśmiał się na co lekko się zaczerwieniłam. Nie chciałam go w żaden sposób urazić czy coś. - Jak układa się między Tobą, a Harrym? - gdy tylko to usłyszałam spojrzałam na Niego. Oczy o mało co nie wyszły mi z orbit.
-Co proszę? - zapytałam po chwili. On myśli, że ja i Harry? Dlaczego?!
-Jesteś laską Harrego więc pytam się jak układa się między wami. - wytłumaczył mi. Nie było mi to potrzebne gdyż zrozumiałam za pierwszym razem, aczkolwiek myślałam, że się przesłyszałam.
-Nie jestem Jego laską, skąd w ogóle masz takie informacje? - spojrzałam na Niego zaciekawiona i jednocześnie lekko podenerwowana.
-Większość szkoły o tym plotkuje. - powiedział śmiejąc się lekko pod nosem. - Harry powiedział jednemu kolesiowi, że ma się do Ciebie odpierdolić bo jesteś Jego.
-Co? Komu? - zapytałam zdenerwowana.
-Nie wiem. Ponoć tylko Ci się przyglądał i mówił swoim kumplom, że ma ochotę Cię przelecieć. Gdy Styles to usłyszał wkurwił się. - słuchając Go nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Nie jestem Jego do cholery! Co on sobie myśli?! Psychol.
-On jest jakiś nienormalny. - powiedziałam sama do siebie, ale wystarczająco głośno, żeby blondyn to usłyszał.
-Słuchaj Susan. On nie jest taki zły na jakiego wygląda. Ma po prostu trudną przeszłość. Życie wiele razy dało mu kopa w dupę. - zaczął Go tłumaczyć. Po co?
-Nie tylko jemu, Niall. - powiedziałam myśląc o mojej nieuleczalnej chorobie. - Nie rozumiem dlaczego starasz się mnie do Niego przekonać. - dodałam po chwili.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, którą poznał i nie przepieprzył w ciągu dwudziestu czterech godzin. Miał na to szanse w klubie kiedy byłaś pijana, nie zrobił tego. - powiedział, a mnie zatkało. Wiedziałam, że jest przystojny i cholernie seksowny, ale nie spodziewałam się, że wykorzystuje to w taki sposób. Łapie dziewczyny w swoje sidła i Je pieprzy. W sumie one też nie są niczemu winne. Za pewne większość się do Niego łasi, albo same proszą go żeby się z nim przespał.
-To nie zmienia postaci rzeczy, że nazwał mnie swoją laską. Ja Nią nie jestem i nie mam zamiaru być. - syknęłam.
-Woah, spokojnie Susan. - powiedział podnosząc dłonie do góry w geście obrony.
-Przepraszam, po prostu się zdenerwowałam. - powiedziałam masując skronie. Nie lubię jak ktoś rozpowiada takie bzdury. Ku mojemu zaskoczeniu zadzwonił dzwonek. W mgnieniu oka spakowałam spakowałam podręcznik do torby i opuściłam klasę jako pierwsze. Na korytarzu było już pełno uczniów. Najgorzej jest przedostać się przez te tłumy. Dzięki Bogu, że mam niedaleko szafkę.
Podeszłam do Niej, wpisałam odpowiedni kod i włożyłam książkę do Niej książkę od angielskiego.
Następną lekcją jest wychowanie fizyczne i to przez dwie godziny. Nie to, że nie lubię ćwiczyć tylko dzisiaj mamy lekcje łączone ze starszą klasą chłopaków. On zawsze chcą grać w piłkę nożną. Nie przepadam za Nią. Ruszyłam żwawym krokiem na sam dół, a następnie udałam się do szatni gdzie znajdowała się już Emily wraz z Sue - japonką, która jest strasznie gadatliwą osobą. Cały czas się uśmiecha. -Hej. - przywitałam się posyłając im uśmiech.
-Boże Susi! Wieki Cię nie widziałam! - pisnęła przytulając się do mnie. Czy mówiłam już, że ta dziewczyna uwielbia się przytulać?
-Zaraz mnie udusisz.- zaśmiałam się na co spanikowana szatynka odsunęła się ode mnie. Była wyższa ode mnie o kilka centymetrów. Jej włosy były proste jak drut, czarne jak smoła i spięte w wysokiego kucyka. Była szczupła i przede wszystkim miała długie nogi, których szczerze Jej zazdrościłam. Teraz miała na sobie szare legginsy i czarną koszulkę z logo naszej szkoły.
Założyłam to samo co dziewczyna. Pewnego dnia byłyśmy w sklepie i postanowiłyśmy kupić sobie takie same, a koszulkę dostawała każda osoba i miała obowiązek zakładać ją na w-f. Czy to chłopak czy dziewczyna. Opuściłyśmy jako ostatnie szatnię, a gdy weszłam na salę przestałam oddychać.
On tam stał. Miał na sobie szare spodnie do koszykówki i czarną koszulkę z logo szkoły taką jak jak tylko szerszą. Rękawy podwinięte. Obok chłopaka stał Zayn i miał na sobie to samo co Jego rówieśnik, prócz spodni - Jego były koloru czerwonego.
-Susan, czy Ty mnie w ogóle słuchasz? - pisnęła Sue. Automatycznie na Nią spojrzałam.
-Przepraszam, co mówiłaś? - zapytałam zdezorientowana. Dziewczyna chciała mi odpowiedzieć, aczkolwiek pan Anderson - nauczyciel wf - zagwizdał na palcach. Szczerze go podziwiam. Nie potrafię tak.
-Dzisiaj jak co wtorku mamy łączone lekcje z dziewczętami. Więc zagramy w przyjemną partyjkę siatkówki. Składy będą mieszane. Zayn i Ken. Wy wybieracie składy. Wszyscy ustawić się! - krzyknął pod koniec. Westchnęłam i stanęłam na białej linii tak jak cała reszta. - Malik zaczynasz. - dodał na koniec pan Anderson. Chłopak od razu wybrał Harolda. Ten podszedł nonszalancko i stanął obok Mulata. Spojrzał na wszystkich po kolei, aż w końcu nasz oczy się spotkały. Przełknęłam głośno ślinę. Jego oczy skanowały całe moje ciało, po czym powiedział coś do Malika. Ten również swój wzrok skierował na mnie.
-Susan. - usłyszałam swój głos z Jego ust. Czułam na sobie wzrok kilku dziewczyn. Niechętnie podeszłam do chłopców i stanęłam obok Harrego. Czułam jak ciepło biło od Niego.
-Dlaczego mnie ignorujesz? - usłyszałam tuż obok Jego ochrypły głos.
-Nie robię tego. - odpowiedziałam nie patrząc na chłopaka. Na pewno wtedy bym wymiękła.
-Nie odpisujesz na esemesy, nie odbierasz. - syknął, po czym dodał. - Patrz na mnie jak do Ciebie mówię. - nie odpowiedziałam nic, nie spojrzałam na Niego tylko odsunęłam się trochę dalej od Niego. Spojrzałam na Emily, która posłała mi zdziwione spojrzenia na co tylko uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam sprawiać Jej zmartwień. Po chwili stałam już na pozycji wystawiającego. Nie byłam jakaś fatalna w siatkę, ale też nie byłam najlepsza. Grałam na poziomie przeciętnym.
Jakby tego było mało byłam jedyną dziewczyną w drużynie. Sami pieprzeni chłopcy i Styles, który cały czas się na mnie gapił. Jakiś chłopak z drużyny przeciwnej zaserwował. Piłka przeleciała na naszą stronę. Nathan odbił ją w moją stronę, a ja podałam ją Zaynowi, który z siłą przepił na drugą stronę boiska zdobywając punkt. Wygląda na to, że nie będę musiała robić za dużo.
* * *
Właśnie siedziałam na łóżku z woreczkiem lodu przy oku. Dlaczego? Dostałam tą pieprzoną piłką w twarz. Całe prawe oko mam spuchnięte. Muszę teraz wyglądać jak jakiś potwór. Opowiem wam jak to było. No więc stoję sobie na pozycji serwującego. Harry obok mnie.
-Może teraz mi powiesz dlaczego, kurwa mnie unikasz? - syknął patrząc przed siebie.
-Dlaczego powiedziałeś wszystkim, że jestem Twoją dziewczyną kiedy ja Nią nie jestem? - zapytałam rozzłoszczona.
-Jesteś moja i nikt nie ma pieprzonego prawa Cię dotykać i obrażać. Poza tym ten fiut bezczelnie gapił się na Twoją dupę. Miałam tak stać i tego słuchać?! - warknął patrząc na mnie. Miałam coś odpowiedzieć, ale właśnie wtedy piłka uderzyła w moją twarz, przez co wylądowałam na ziemi. Głowa uderzyła o twardą powierzchnię, a przed oczami pojawiły się mroczki. Nagle pojawiła się nade mną twarz wystraszonego Harrego. - Susan nic Ci nie jest? Proszę powiedz mi, że żyjesz. - zaczął panikować.
-Boli mnie. - jęknęłam trzymając się za oko.
-Susan nic Ci nie jest? - usłyszałam nad sobą głos pana Andersona, chwilę potem Jego szorstkie dłonie na mojej twarzy. - Musisz iść pielęgniarki. - stwierdził po chwili.
-Zaniosę ją. - powiedział zielonooki i nie czekając na zgodzę nauczyciela wziął mnie na ręce i ruszył w stronę gabinetu pielęgniarki, który nie znajdował się zbyt daleko. -W porządku? - usłyszałam w Jego głosie troskę?
-Przed chwilą dostałam pieprzoną piłką w twarz, a Ty mi się pytasz czy wszystko w porządku? - syknęłam zdenerwowana. Gdyby nie ten idiota nic takiego nie miał by miejsce.
-Racja. - westchnął, po czym otworzył drzwi do gabinetu i wszedł do środka zamykając drzwi kopnięciem nogi. - Jesteś kurewsko lekka. Jadłaś coś ostatnio? - zapytał sadzając mnie na niezbyt wygodnym białym łóżku. Nie odpowiedziałam na Jego pytanie, gdyż po pierwsze to nie Jego sprawa, a po drugie pielęgniarka weszła do pomieszczenia.
-Rany Boskie, dziecko co Ci się stało? - pisnęła i podbiegła do mnie. Pani Cullen była starszą kobietą po pięćdziesiątce. Miała siwe włosy spięte z tyłu w koczka i okulary. Jak każda pielęgniarka miała na sobie biały kaftanik.
-Dostałam piłką. - jęknęłam, po czym kobieta poprosiła, abym zdjęła dłoń z oka. Tak też zrobiłam. Opatrzyła moje oko i powiedziała, że ze spojówką wszystko jest okej. Tylko przez kilka dni będę miała sporego siniaka i będzie to wyglądać jak ktoś by mnie uderzył. Świetnie.
-Czyli wszystko jest dobrze, tak? - zapytał chłopak przyglądając się kobiecie.
-Tak, Harry. - skąd Ona znała Jego imię? Przedstawił się? Co. Nie, nic takiego nie pamiętam.
-Może teraz mi powiesz dlaczego, kurwa mnie unikasz? - syknął patrząc przed siebie.
-Dlaczego powiedziałeś wszystkim, że jestem Twoją dziewczyną kiedy ja Nią nie jestem? - zapytałam rozzłoszczona.
-Jesteś moja i nikt nie ma pieprzonego prawa Cię dotykać i obrażać. Poza tym ten fiut bezczelnie gapił się na Twoją dupę. Miałam tak stać i tego słuchać?! - warknął patrząc na mnie. Miałam coś odpowiedzieć, ale właśnie wtedy piłka uderzyła w moją twarz, przez co wylądowałam na ziemi. Głowa uderzyła o twardą powierzchnię, a przed oczami pojawiły się mroczki. Nagle pojawiła się nade mną twarz wystraszonego Harrego. - Susan nic Ci nie jest? Proszę powiedz mi, że żyjesz. - zaczął panikować.
-Boli mnie. - jęknęłam trzymając się za oko.
-Susan nic Ci nie jest? - usłyszałam nad sobą głos pana Andersona, chwilę potem Jego szorstkie dłonie na mojej twarzy. - Musisz iść pielęgniarki. - stwierdził po chwili.
-Zaniosę ją. - powiedział zielonooki i nie czekając na zgodzę nauczyciela wziął mnie na ręce i ruszył w stronę gabinetu pielęgniarki, który nie znajdował się zbyt daleko. -W porządku? - usłyszałam w Jego głosie troskę?
-Przed chwilą dostałam pieprzoną piłką w twarz, a Ty mi się pytasz czy wszystko w porządku? - syknęłam zdenerwowana. Gdyby nie ten idiota nic takiego nie miał by miejsce.
-Racja. - westchnął, po czym otworzył drzwi do gabinetu i wszedł do środka zamykając drzwi kopnięciem nogi. - Jesteś kurewsko lekka. Jadłaś coś ostatnio? - zapytał sadzając mnie na niezbyt wygodnym białym łóżku. Nie odpowiedziałam na Jego pytanie, gdyż po pierwsze to nie Jego sprawa, a po drugie pielęgniarka weszła do pomieszczenia.
-Rany Boskie, dziecko co Ci się stało? - pisnęła i podbiegła do mnie. Pani Cullen była starszą kobietą po pięćdziesiątce. Miała siwe włosy spięte z tyłu w koczka i okulary. Jak każda pielęgniarka miała na sobie biały kaftanik.
-Dostałam piłką. - jęknęłam, po czym kobieta poprosiła, abym zdjęła dłoń z oka. Tak też zrobiłam. Opatrzyła moje oko i powiedziała, że ze spojówką wszystko jest okej. Tylko przez kilka dni będę miała sporego siniaka i będzie to wyglądać jak ktoś by mnie uderzył. Świetnie.
-Czyli wszystko jest dobrze, tak? - zapytał chłopak przyglądając się kobiecie.
-Tak, Harry. - skąd Ona znała Jego imię? Przedstawił się? Co. Nie, nic takiego nie pamiętam.
-Czy mogę iść do domu? - zapytałam nadal trzymając woreczek przy kości policzkowej. To to miejsce ucierpiało najbardziej.
-Oczywiście, słonko. Zwolnię Cię z lekcji. Harry Ciebie też, - co? Jego ma też zwalniać? Dlaczego do cholery? - Dopilnuj, żeby bezpiecznie dotarła do domu. - dodała po chwili.
-Poradzę sobie sama. - powiedziałam zeskakując z łóżka czego os razu pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i gdyby nie łóżko upadłabym.
-Myślę, że jednak sobie nie poradzisz. - powiedziała kobieta. Podziękowałam Jej za udzieloną pomoc, po czym razem z Harrym opuściliśmy gabinet. W ciszy skierowaliśmy się do szatni. Harry poszedł do męskiej, a ja do damskiej. Odłożyłam woreczek z lodem na ławkę, po czym zdjęłam legginsy jak i koszulkę. Założyłam na siebie to co miałam wcześniej. Spakowałam strój gimnastyczny do torby, po czym chwyciłam za woreczek i przyłożyłam go w obolałe miejsce. Odwróciłam się i nie mogła uwierzyć w to co widzę.
-Jak długo tu stoisz? - wydusiłam, patrząc na Harrego, który opierał się prawym bokiem o drzwi.
-Wystarczająco długo, żeby podziwiać Twój seksowny tyłek. - powiedział cwaniacko się uśmiechając. Przymknęłam na chwilę ody i odetchnęłam, po czym bez słowo Go wyminęłam i ruszyłam w stronę wyjścia z placówki. Jak On mógł mi się tak bezczelnie przyglądać! Pieprzony zboczeniec. -Dawaj tą torbę. - nie wiem skąd, ale pojawił się tuż obok mnie.
-Poradzę sobie sama. - powiedziałam po raz drugi dzisiejszego dnia.
-Dawaj kurwa tą torbę. - syknął, po czym wyrwał mi ją.
-Co Ty robisz do cholery? - przystanęłam na środku korytarza. Jak może brać mi tak moją torbę? Przecież mu na to nie pozwoliłam. Harry nic nie opowiedział tylko mnie wyminął i wyszedł ze szkoły. Gdyby nie ta pieprzona torba poszła bym do domu. Teraz jestem zmuszona iść razem z Nim. Opuściłam budynek, po czym rozglądnęłam się dokoła. Zauważyłam jak wkłada nasze torby do samochodu. Ruszyłam w Jego stronę. Chłopak zamknął tylne drzwi, po czym spojrzał na mnie.
-A jednak się skusiłaś. - posłał mi lekki uśmiech. Co jest z Nim nie tak? Pierwsze jest wkurzony potem znów normalny. O co tutaj kuźwa chodzi? Jestem w ukrytej kamerze czy co?
-Nie miałam wyboru. - syknęłam, po czym zajęłam miejsce pasażera. Zapięłam pas bezpieczeństwa. Kiedy to robiłam Styles zajął miejsce kierowcy i odpalił samochód. - Pasy. - upomniałam go. Ten tylko westchnął, po czym wykonał moje polecenie i ruszył z parkingu. Niestety, aby opuścić mury szkoły musiał przejechać obok głównego wejścia, gdzie było już pełno nastolatków, którzy cieszyli się końcem lekcji. Westchnęłam. Gdy wyjrzałam przez okno od razu pożałowałam. Zobaczyłam mierzący mnie wzrok Kat. Dlaczego ja?
-Zabieram Cię dzisiaj na kolację. - bardziej stwierdził niż zapytał. Nigdzie z Nim nie idę.
-Po pierwsze nie mam ochoty, po drugie zobacz jak ja wyglądam, po trzecie źle się czuję. - powiedziałam zmęczona. Nie mam już ochoty się z nim kłócić.
-W takim razie kolacja przyjdzie do Ciebie. - nie miałam zielonego pojęcia o co mu w tej chwili chodzi i nie miałam ochoty pytać go o to. Tak, że zapowiada się bardzo ciekawe popołudnie.
-Oczywiście, słonko. Zwolnię Cię z lekcji. Harry Ciebie też, - co? Jego ma też zwalniać? Dlaczego do cholery? - Dopilnuj, żeby bezpiecznie dotarła do domu. - dodała po chwili.
-Poradzę sobie sama. - powiedziałam zeskakując z łóżka czego os razu pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i gdyby nie łóżko upadłabym.
-Myślę, że jednak sobie nie poradzisz. - powiedziała kobieta. Podziękowałam Jej za udzieloną pomoc, po czym razem z Harrym opuściliśmy gabinet. W ciszy skierowaliśmy się do szatni. Harry poszedł do męskiej, a ja do damskiej. Odłożyłam woreczek z lodem na ławkę, po czym zdjęłam legginsy jak i koszulkę. Założyłam na siebie to co miałam wcześniej. Spakowałam strój gimnastyczny do torby, po czym chwyciłam za woreczek i przyłożyłam go w obolałe miejsce. Odwróciłam się i nie mogła uwierzyć w to co widzę.
-Jak długo tu stoisz? - wydusiłam, patrząc na Harrego, który opierał się prawym bokiem o drzwi.
-Wystarczająco długo, żeby podziwiać Twój seksowny tyłek. - powiedział cwaniacko się uśmiechając. Przymknęłam na chwilę ody i odetchnęłam, po czym bez słowo Go wyminęłam i ruszyłam w stronę wyjścia z placówki. Jak On mógł mi się tak bezczelnie przyglądać! Pieprzony zboczeniec. -Dawaj tą torbę. - nie wiem skąd, ale pojawił się tuż obok mnie.
-Poradzę sobie sama. - powiedziałam po raz drugi dzisiejszego dnia.
-Dawaj kurwa tą torbę. - syknął, po czym wyrwał mi ją.
-Co Ty robisz do cholery? - przystanęłam na środku korytarza. Jak może brać mi tak moją torbę? Przecież mu na to nie pozwoliłam. Harry nic nie opowiedział tylko mnie wyminął i wyszedł ze szkoły. Gdyby nie ta pieprzona torba poszła bym do domu. Teraz jestem zmuszona iść razem z Nim. Opuściłam budynek, po czym rozglądnęłam się dokoła. Zauważyłam jak wkłada nasze torby do samochodu. Ruszyłam w Jego stronę. Chłopak zamknął tylne drzwi, po czym spojrzał na mnie.
-A jednak się skusiłaś. - posłał mi lekki uśmiech. Co jest z Nim nie tak? Pierwsze jest wkurzony potem znów normalny. O co tutaj kuźwa chodzi? Jestem w ukrytej kamerze czy co?
-Nie miałam wyboru. - syknęłam, po czym zajęłam miejsce pasażera. Zapięłam pas bezpieczeństwa. Kiedy to robiłam Styles zajął miejsce kierowcy i odpalił samochód. - Pasy. - upomniałam go. Ten tylko westchnął, po czym wykonał moje polecenie i ruszył z parkingu. Niestety, aby opuścić mury szkoły musiał przejechać obok głównego wejścia, gdzie było już pełno nastolatków, którzy cieszyli się końcem lekcji. Westchnęłam. Gdy wyjrzałam przez okno od razu pożałowałam. Zobaczyłam mierzący mnie wzrok Kat. Dlaczego ja?
-Zabieram Cię dzisiaj na kolację. - bardziej stwierdził niż zapytał. Nigdzie z Nim nie idę.
-Po pierwsze nie mam ochoty, po drugie zobacz jak ja wyglądam, po trzecie źle się czuję. - powiedziałam zmęczona. Nie mam już ochoty się z nim kłócić.
-W takim razie kolacja przyjdzie do Ciebie. - nie miałam zielonego pojęcia o co mu w tej chwili chodzi i nie miałam ochoty pytać go o to. Tak, że zapowiada się bardzo ciekawe popołudnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba ^^
Przepraszam za błędy & do następnego :*
Harry jest zaborczy wyluzuj kolego... Rozdział świetny czekam na nexta :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper. :) kolacja napewno zadziała na susan :p
OdpowiedzUsuńO jejku!!!! Czytam to i nie mogę się pozbyć tego dziwnego uczucia w brzuchu *-* Naprawdę świetne ff *-* Harry taki Awwwww że OMG *-* HXVNFXVHGDCBHFD *-* ciekawa jestem kiedy i w jaki sposób sie dowie że ona jest chora .... najbardziej jednak ciekawi mnie jego reakcja ... tak jak juz wspominałam ..... ŚWIETNE!!!!!!! chce już dalsze rozdziały ! I zdecydowanie zasługujesz na więcej komentarzy pod rozdziałami :3 :*
OdpowiedzUsuńOmom :3 kurcze najleprze ff jakie czytałam (wcale nie przesadzam) <3 kiedy nowy rozdział??? :*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam Cię na najlepszą zwiastunownię w całej blogowej sferze! http://dolina-zwiastunow.blogspot.nl
OdpowiedzUsuńNajlepsze zwiastuny!
Pozdrawiam, Bellamy.
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam ----> http://lovecanstoptime.blogspot.com/
Hej! Na Twój blog natrafiłam niedawno. Na początku, gdy spojrzałam na prolog, stwierdziłam że to pewnie kolejne bezsensowne opowiadanie, ale jednak coś przykuło moja uwagę. Był to styl w jakim piszesz. Nie dość że składnie, ładnie i bez błędów, to jeszcze opisujesz przeżycia bohaterów, miejsca, uczucia jakie im towarzyszą. Blog jest poprostu niesamowity. Bohaterwoie i ich charaktery tak idealnie pasują. Teraz, znajdujesz się na liści moich ulubionych autorek. Jesteś świetna. Pozdrawiam i życzę weny, weny i jeszcz raz weny! Oczywiście czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń