sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział siódmy { 7 }

"Dobre chwile dzisiejszego dnia są smutnymi
wspomnieniami jutra."


Właśnie wybiła godzina siedemnasta, a ja wciąż leżę w swoim łóżku z woreczkiem lodu przy twarzy. Nie dość, że mam opuchniętą i fioletową kość policzkową to jeszcze moja głowa dosłownie pęka. Mama ma wrócić dopiero o dwudziestej drugiej. Wtedy kończy się Jej zmiana. Przyznam z ręką na sercu, że moja rodzicielka szpital traktuje jak drugi dom. Co prawda mówi, że jest to męcząca praca, ale daje Ci satysfakcję, że miałeś okazję komuś pomóc. 
Ja chciałabym zostać psychologiem, ale wiem, że to nigdy nie będzie miało miejsca. Jestem przecież nieuleczalnie chora. Co za ironia. 
Powoli podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Załatwiłam potrzebę fizjologiczną i stanęłam przed lustrem. Spojrzałam na swoją twarz i muszę przyznać, że wyglądałam jak osiem nieszczęść. Powieki miałam podkrążone, kość policzkowa była spuchnięta i posiniaczona, a włosy niepoczesane spięte w wysokiego koka, który w ogóle nie wygląda jak kok. Ogólnie cała wyglądam jak gówno. Przemyłam powoli twarz wodą i delikatnie wytarłam w ręcznik. Zdjęłam dzisiejsze ubranie, w którym byłam w szkole, po czym założyłam szare dresy, czerwone cieplutkie skarpetki w zielone grochy i niebieską koszulkę z jakimś napisem. Włosy pozostawiłam takie jakie były. 
Gdy już chciałam skierować się do miękkiego łóżka, które, aż prosi się, żeby się na nim położyć usłyszałam dzwonek. Zeszłam schodami na dół i bez sprawdzania kto tak natarczywie gwałci dzwonek otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Harry. W ręku trzymał dwa białe kwadratowe pudełeczka.
-Dlaczego nie sprawdziłaś kto to? - zapytał marszcząc brwi i przyglądając mi się. - To mógł być jakiś złodziej albo chuj wie kto jeszcze. - dodał po chwili i jak gdyby nigdy nic wszedł do środka. 
Jasne Harry, zapraszam do środka. Rozgość się. - zakpiła druga ja. Zamknęłam drzwi i ruszyłam za Nim. Po cholerę On tu przylazł?  - Obiecałem Ci kolację, więc proszę bardzo oto ona. - uśmiechnął się. Spojrzałam na stół w kuchni. Znajdowały się na Nim dwa pudełka, które wcześniej trzymał Harry. Były już otwarte i można było poczuć kuszący zapach, który się z nich wydobywał.
-Co to? - zapytałam zaciekawiona. Na prawdę miałam ochotę na to co znajduje się w środku. Cokolwiek to jest chce to zjeść.
-Kurczak curry z ryżem, brokułami i serem. - powiedział przyglądając się daniu. Normalnie ślinka mi cieknie na sam widok. - Mówiłem, że kolacja przyjdzie do Ciebie, księżniczko. - powiedział, po czym wyciągnął  z tylnej kieszeni czerwone wino i postawił je na środku stołu. Podszedł do szafki i wyjął z niej korkociąg, po czym otworzył alkohol. Podszedł do szafek i zaczął szukać w niej jak myślę lampek do wina.
-Ostatnia górna szafka po lewej. - powiedziałam. Chłopak od razu zrobił dwa kroki w bok i wyjął dwie lampki wina. Położył je tuż obok pudełeczek i nalazł wina do jednej i jak chciał nalać do drugiej szybko wkroczyłam do akcji. -Nie, ja nie chcę. - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, ale zignorował moją prośbę i napełnij naczynie do połowy. Nie mogę pić.
-Zapraszam księżniczkę do stołu. - powiedział odsuwając mi krzesło na co posłałam mu lekki uśmiech i ruszyłam w Jego stronę. Zajęłam miejsce, a chłopak trochę przysunął mnie do stołu. Zajął miejsce na przeciwko. Nasz kuchenny stół nie był zbyt duży. Dzielił nas co najmniej metr góra półtora. Chwyciłam w dłonie plastikowe sztućce i wzięłam pierwszego kęsa. Delikatne mięso rozpłynęło się w moich ustach. Wszystkie inne składniki pasowały do siebie idealnie. - Smakuje Ci? - zapytał, na co energicznie pokiwałam głową mając w ustach kolejną porcję. Chłopak cicho zaśmiał się, po czym wziął łyka wina.
-Dlaczego nazywasz mnie księżniczką? - zapytałam po chwili. Harry posłał mi szeroki uśmiech, który ukazywał Jego idealne głębokie dołeczki.
-Dlaczego nie? - zmarszczyłam brwi.
-To niegrzeczne odpowiadać pytaniem na pytanie. - wstałam od stołu i podeszłam do lodówki, z której wyjęłam sok pomarańczowy, a z szafki obok szklankę. Zajęłam wcześniejsze miejsce przy stole, po czym nalałam cieczy do naczynia. Wzięłam łyk i spojrzałam na Harrego. Przyglądaj mi się z lekko przechyloną głową w prawą stronę.
-Dlaczego nie pijesz wina? Ostatnio jak Niall proponował Ci drinka też się nie napiłaś. - powiedział mrużąc oczy, po czym wziął następnego kęska.
-Nie interesuj się. - syknęłam, po czym straciłam apetyt na dalsze jedzenie. Odsunęłam od siebie resztki pysznego kurczaka i ponownie napiłam się soku. Nie skojarzy faktów, prawda?
Przecież jest tyle przyczyn, dla których niektórzy nie piją alkoholu. Muszę zachować pozory.
-Nie będziesz już jeść? - zapytał biorąc kolejny kęs. Pokiwałam głową przecząco, po czym zamknęłam pudełeczko i wstawiłam go do lodówki. Potem sobie odgrzeję. Odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i chwyciłam za karton soku i dałam go na poprzednie miejsce. Plastikowe sztućce wyrzuciłam do kosza. Lampka wina, która miała należeć do mnie znalazła się w przy ustach Harrego. Przygryzłam dolną wargę, po czym szybko odwróciłam wzrok. - Mogę Cię o coś zapytać? - usłyszałam jego zachrypnięty głos na co odwróciłam się twarzą do Niego. Oparłam się o blat i chwyciłam dłońmi Jego brzeg.
-Słucham? - chłopak zamknął puste pudełeczko, dopił wino do końca, po czym wstał. Podszedł do kosza i wyrzucił przedmiot, po czym obie lampki włożył do zmywarki. Powoli podszedł do mnie przez co kilkakrotnie zamrugałam.
-Czy kiedykolwiek jakiś facet Cię dotykał? - znajdował się teraz zbyt blisko mnie. Nasze ciała prawie się tykały. On narusza moją przestrzeń osobistą do cholery.
-Co .. co to za pytanie? - za jąkałam się oburzona. Dlaczego On mnie o to pyta? Przecież to nie Jego pieprzony interes.
-Odpowiedz. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu przez co po moim kręgosłupie przebiegły ciarki.
-Nie. - jestem dumna, że się nie za jąkałam. O dziwo mój ton głosu nie zadrżał, ani nic podobnego. Harry leniwie się uśmiechnął, po czym powoli wyciągnął prawą dłoń w kierunku mojej twarzy i zewnętrzną stroną dłoni delikatnie przejechał po moim posiniaczonym policzku. Mimowolnie przymknęłam powieki. Jego skóra była tak kojąco gładka i zimna. Bo było idealne połączenie.
-Gdyby nie ja nie miałabyś tego. - szepnął jakby sam do siebie przez co wyrwałam się z amoku.
-Daj spokój. - powiedziałam i szybko wyszłam z potrzasku, po czym odwróciłam się przodem do chłopaka. Wypalał dziurę w moim ciele. - Coś jeszcze? - zapytałam. Miałam szczerą nadzieję, że w końcu sobie pójdzie. Proszę idź sobie.
-Chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć. - powiedział, po czym dodał. - Chodźmy na górę. - nawet nie czekając na moją odpowiedź ruszył schodami na piętro. Co za pieprzony egoista. Warknęłam pod nosem, po czym ruszyłam na górę. Nie dość, że chce mi się spać, wyglądam jak gówno to jeszcze muszę męczyć się z Harrym. Dlaczego On nie da mi spokoju? Weszłam do pokoju, w którym już znajdował się nieproszony gość. Siedział na moim łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Westchnęłam, po czym zajęłam miejsce obok chłopaka. To dziwne, ale czuję się przy Nim bezpiecznie. Wiem, że nie nie skrzywdzi, prawda?
-Co chciałbyś wiedzieć? - zapytałam spoglądają na Niego.

* * * 

Wiedziałam, że nie wygonię go stąd. Harry to typ człowieka bardzo upartego. Jeśli coś chce musi to mieć. Przez ten cały czas rozmawialiśmy o mnie. Jakie lubię filmy, jaka jest moja ulubiona potrawa czy mam rodzeństwo. Nawet zapytał jaki lubię kolor. I własnie w tez sposób dowiedział się na mój temat prawie wszystkiego. Cały ten czas uważnie mnie słuchał i nie starał się przerywać mi w pół zdania. Byłam mu za to wdzięczna.  Nie wiem po co mu to. Dlaczego go to w ogóle interesuje? To bez sensu.
-Ja odkryłam przed Tobą skrawek siebie, więc Ty też spróbuj. - powiedziałam lekko się do Niego uśmiechając. Chciałam zachęcić go do rozmowy. Przez chwilę nie odzywając się patrzył się na mnie.
-Nie znam swoich prawdziwych rodziców. Nie mam pojęcia jak wyglądali, jak mieli na imię. Zostawili mnie pod drzwiami sierocińca. Te trzy lata, które tam spędziłem był jednym z najgorszych w moim życiu. - zaczął, a ja teraz już wiem, że będzie mu ciężko o tym mówić. - Gdy tam trawiłem miałem sześć lat. Wszyscy na początku mi dokuczali. Byłem jednym małym gównem. - zakpił kręcąc głową. - Do czasu. - powiedział, po czym przerwał swój monolog.
-Co masz na myśli? - zapytałam po chwili ciszy. Mam nadzieję, że nie zrobił niczego głupiego.
-W końcu wybuchłem. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na jednego z tych starszych dupków. Kto by pomyślał, że sześcioletnie dziecko pobije trzynastolatka? - zapytał patrząc się na mnie. - Złamałem mu nos i narobiłem kilka siniaków na twarzy. Po tym incydencie psycholog stwierdził, że jestem agresywny. Chcieli się jak najszybciej mnie pozbyć. Zresztą nie dziwię im się. - zaśmiał się cierpko pod nosem. - Przez te pieprzone trzy lata narobiłem tyle szkód, że nawet nie potrafię ich zliczyć. - powiedział, po czym dodał. - Gdy nadarzyła się okazja wysłali mnie do pierwszej lepszej rodziny zastępczej. Moja matka okazała się być ćpunką, a ojciec alkoholikiem. Nie było dnia, gdy mnie nie katował. - ostatnie zdanie wypowiedział zaciskając zęby. Wyobraziłam sobie małego przestraszonego chłopczyka z burzą loków na głowie i siniakami na ciele. To było okropne, ale musiałam z Nimi mieszkać do póki nie stałem się pełnoletni. Nie chciałem wracać do tego pieprzonego sierocińca. - nie mieści mi się w głowie jak można bić własne dziecko! Przecież to nie jest normalne do cholery. - Nie miałem dobrych stopni w szkole, ale jakoś zdawałem do kolejnych klas. Musiałem sam na siebie zarabiać. Na początku roznosiłem jakieś durne ulotki, potem Thomas zatrudnił mnie jako mechanika w swoim warsztacie. Jestem tu cholernie wdzięczny za to co dla mnie robił. - skończył.
-Co masz na myśli? - zauważyłam, że dość często zadaje to pytanie.
-Jego żona Elizabeth była dla mnie jak matka. Zawsze gotowała mi obiady, robiła kanapki do szkoły. To Ona tak na prawdę mnie wychowała i obdarowała matczyną miłością. Jestem Jej za to wdzięczny. - powiedział lekko uśmiechając się do siebie. - Zdarzało się, że czasami u nich nocowałem. Potem poznałem chłopaków. Założyliśmy własny interes i dzięki niemu ustabilizowałem się finansowo. I jestem tutaj. - powiedział przyglądając mi się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy nie spodziewałam się, że Harry mi się tak zwierzy. Dlaczego mi to wszystko powiedział?
-Przykro mi. - powiedziałam patrząc się na Niego na co chłopak gwałtownie wstał i posłał mi gniewne spojrzenie.
-Nie potrzebuję Twojej pieprzonej litości. - po tych słowach jak gdyby nigdy nic wyszedł z mojego pokoju i trzasnął drzwiami. Co to miało być? Pierwsze mi się zwierza, a potem takie coś? O co mu do cholery chodzi?

Harry 

Po chuja Jej to wszystko powiedziałem?! Nie dość, że wyszedłem na ciotę to jeszcze Ona może to wykorzystać przeciw mnie. Może nie jest taka? Gówno prawda, One wszystkie są takie same. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu Zayna. Mieliśmy mieć dzisiaj zebranie, ale ja wolałem iść do tej Susan. Po chuja tam w ogóle poszedłem?
Po kilkunastu minutach zaparkowałem na podjeździe i wysiadłem z samochodu mocno trzaskając drzwiami. Jestem wkurwiony. Kluczyki pozostawiłem w stacyjce wiedząc, że nikt nie odważy się nawet podejść do płotu. Wszyscy dobrze wiedzieli, że z Nami nie ma żartów. Otworzyłem drzwi i gdy tylko znalazłem się w środku usłyszałem śmiech i rozmowy. Za pewne siedzieli w salonie. Nie myliłem się. Malik razem z Horanem zajmowali kanapkę, a Payne i Tomlinson fotele.
-Czy przypadkiem nie miałeś być teraz z Panną May? - zmarszczył brwi Niall. Kurwa niech się zamknie bo zaraz coś tu rozpierdolę.
-Cokolwiek. Przejdźmy do rzeczy. - syknąłem i oparłem się lewym bokiem o fotel, na którym siedział Mulat. Przeczesałem palcami włosy i przeszedłem do setna sprawy. - Jutro o czternastej, któryś z was musi dostarczyć dziesięć gram kokainy Jeremiemu. Jeśli chodzi o zapłatę to tyle co zawsze. Mam w dupie, który się tego podejmie. Macie to po prostu zrobić. - dodałam ostro.
-Razem z Liamem się tym zajmiemy. - odpowiedział Lou klepiąc bruneta po ramieniu. Ten tylko kiwną głową. Nie było to jakieś ciężkie zadanie do wykonania. Zwykła wymiana - kasa za kokę. Nielegalny i niebezpieczny biznes, ale to my tu rządzimy. Jeśli ktoś chce mieć najlepszy towar zwraca się do nas. Nie sprzedajemy byle gówna. To nie w moim stylu. - Stary, wszystko w porządku? - dodał po chwili chłopak wyrywając mnie z amoku.
-Tak. Jestem tylko wkurwiony. - powiedziałem wzdychając. Zayn uśmiechnął się, po czym wstał i posłał mi spojrzenie.
-Jedziemy. - mówiąc to ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Spojrzałem na Niego zdezorientowany. O czym On do cholery gada? - Musisz gdzieś wyładować swoją złość. - uśmiechnąłem się sam do siebie wiedząc co ma na myśli. Siłownia. Tylko waląc w pieprzony worek treningowy potrafię się uspokoić, ewentualnie w coś innego. Mniejsza o to.
Wsiadłem do swojego samochodu, a Zayn tuż obok mnie jako pasażer. Ruszyłem w stronę siłowni Macphersona - ja raz w miesiącu daje mu trzy gramy amfetaminy, a on pozwala mi u siebie ćwiczyć kiedy tylko chcę.
-Co się dzieje, stary? - zapytał chłopak ściszając radio, które chwilę temu włączyłem. - Chodzi o Susan? Mów. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Zayn był tą osobą, której zawsze mogłem się zwierzyć. Nigdy nie owija w bawełnę tylko mówi prosto z mostu co myśli o danej sytuacji.
-Powiedziałem Jej o moim dzieciństwie. Nie wiem kurwa dlaczego. - syknąłem mocniej zacieśniając dłonie na kierownicy samochodu. - To zupełnie nie w moim stylu. - dodałem po chwili.
-Podoba Ci się. - stwierdził z głupim uśmiechem na twarzy. I co się tak szczerzysz pojebie?!
-Nie. - odpowiedziałem twardo.
-Kłamiesz, Harry, Zbyt dobrze Cię znam. - powiedział pewny siebie.
-Mam tylko ochotę Ją przepieprzyć, a potem zostawić jak każdą inną. - syknąłem i nacisnąłem pedał gazu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Chciałam trochę przedstawić Wam historię Harrego. 
Mam nadzieję, że mi się to udało.
Przepraszam za błędy i do następnego :*
Ps. Dziękuję za wszystkie motywujące komentarze.
xoxo

17 komentarzy:

  1. super rozdział, zapraszamy do nas
    http://not-looking-for-anoher-mistake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny blog. Piszesz swietnie. Po prostu to kocham! Czekam na nastepny zycze weny ~WeRa

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra niemoge sie doczekac kolejnego rozdzialu<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry, pacanie. Weź ty się w garść!
    Jestem tu od niedzieli, ale ten blog tak mnie wciągnął, że po prostu... Kocham to opowiadanie...♡♥♡♥♡
    ~Anoma Noma

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny. Masz talent dziewczyno. Kiedy next? <3=D

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na NOWY spis fanfiction http://kraina-fanfiction.blogspot.com/ ! :)

    Mam nadzieję, że wpadniesz i zgłosisz swój blog do spisu x

    P.S. Pamiętaj, żeby przeczytać regulamin :)

    Przepraszam za spam ! SUPER BLOG ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaa super nie moge się doczekać następnego, fajnie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne :') / Emily

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero niedawno trafiłam na to opowiadanie, ale zakochałam się w nim bez pamięci!!!!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Masz talent!!! Gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana czekam na next jestes wspaniala<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaciekawiłaś mnie od pierwszego zdania. :D Mam nowe opowiadanie do czytania, dzięki. <3
    Jak chcesz to możesz też wpaść do nas http://onedirectionforeveryyou.blogspot.com :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LBA. Więcej informacji na http://story-is-my-life-away.blogspot.com/p/liebst.html

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy następny? <3 kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam do zapisania się do naszego spisu :)
    Prowadzimy również oceniarnie opowiadań.
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.com/
    http://werdykt-wilka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. cudne , cudne , cudne <33333333 czekam na next ! :DD a przy okazji zapraszam na moje początki z opowiadaniem o 1D bardzo liczy się dla mnie twoja szczera opinia http://1dletniaprzygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy następny? Nie moge się doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń