czwartek, 9 października 2014

Rozdział drugi { 2 }

"Całe życie człowieka,
jest tylko podróżą do śmierci."


Ostatnia lekcja na temat kwasu karboksylowego doszła końca. Nienawidzę chami, a zwłaszcza z Panią Blue. Jest strasznie wymagająca, jej lekcje są na prawdę nudne. Chociaż chciałabym się zainteresować to na prawdę nie mogę.
Opuściłam klasę bez Em, gdyż ona kończyła godzinę wcześniej. Dlatego też musiałam siedzieć z Jamesem, który jest kujonem. Nie mówię, że też mam dobre oceny, ale nie uczę się na każdą lekcję tak jak on. Czasami zdarza mu się poprawiać nauczyciela co jest moim zdaniem śmieszne.
Mniejsza o to. Przepychałam się przez zatłoczony korytarz, aby dotrzeć do wyjścia.
Gdy w końcu mi się to udało do moich nozdrzy napłynęło rześkie powietrze. Lekko uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam przed siebie. Szłam w stronę parkingu szkolnego. Wspominałam, że najlepsze miejsca - czyli te z samego przodu - ma elita szkolna? Jeśli nie to już wiecie.
Spojrzałam właśnie w tamtą stronę i ujrzałam jedną z głównych cheerleaderek Monic z jej chłopakiem. Ona siedziała na masce samochodu, a On stał między jej nogami.
Są jedną z najdłużej chodzących par na terenie tej placówki. Widać, że są w sobie zakochani.
Wyglądają razem a prawdę uroczo. Też chciałabym, żeby ktoś tak mnie pokochał.
Nagle moją uwagę przyciągnął nie kto inny jak chłopak ze stołówki - Harry. Stał oparty o bok samochodu, a do Niego kleiła się nie kto inny jak Kat. Nie okazywał On nią zbytniego zainteresowania co troszkę mnie śmieszyło. Obok nich stał Zayn, który rozmawiał z jakimś chłopakiem, którego za bardzo nie kojarzę. Natomiast przy samochodzie, który znajdował się tuż obok stała  oparta Sara i jakaś dziewczyna. Brakowało tylko Nialla - tego chłopaka, z którym mam angielski. Nagle jej spojrzenie i moje się skrzyżowały po raz kolejny tego dnia. Patrzyłam na nią z bólem w oczach. Nie wiem czy to dostrzegła. Lepiej żeby tak nie było. Pomyśli, że jestem słaba.
Nagle zdarzyło się coś dziwnego. Ruszyła w moją stronę. Tak mi się wydaje, ale nie jestem tego pewna dlatego też nie przestałam iść przed siebie.
-Susan, zaczekaj. - usłyszałam jej melodyjny głos. Stanęłam i odwróciłam się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Była tutaj przed mną. Od kilkunastu miesięcy po raz pierwszy stoimy ze sobą twarzą w twarz. Kiedyś byłyśmy sobie bliskie, a teraz tak dalekie.
-Czego chcesz? - zapytałam oschle bardziej niż chciałam. Miałam przecież prawo do takiego tonu. Zostawiła mnie.
-Chciałam się przywitać. - powiedziała lekko się do mnie uśmiechając.
-Pierwszy raz od półtora roku chciałaś powiedzieć mi głupie cześć? Co skłoniło Cię do tak radykalnego posunięcia? - zakpiłam, po czym skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Przestań Sus. Wiem, że zrobiłam cholernie głupio zrywając z Tobą kontakt w taki sposób. - zaczęła.
-Daruj sobie. Po prostu powiedz czego chcesz. - powiedziałam. Nie chciałam być dla niej taką wredną francą, ale jak wy byście się zachowali w takiej sytuacji?
-Chcę to wszystko naprawić. - zaczęła. - Może przejdziesz się ze mną do klubu? Będzie tak jak za dawnych czasów. - zaproponowała.
-Nie wiem czy jest co naprawiać. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Chciałabym żeby było tak jak dawniej, ale to nie przyjdzie sobie od tak.
-No proszę Sus. Chociaż spróbujmy. - powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Sara, chodź tu! - usłyszałam głęboki głos jakiegoś chłopaka. Dziewczyna odwróciła się do tyłu. Moim oczom ukazał się jej chłopak Malik, który własnie ją nawoływał.
-Zaraz. Nie widzisz, że rozmawiam? - powiedziała podnosząc ton głosu.
-Kto to w ogóle jest?  - zapytał podchodząc do naszej dwójki. Zaborczy.
-Zayn to jest Susan, moja przyj ... - nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Znajoma z dawnych lat. - powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech. Nie jestem jej przyjaciółką.
-Siema. - powiedział mierząc mnie wzrokiem. Mam coś na twarzy czy coś?
-Właśnie zaprosiłam Sus do klubu. - po tych słowach chłopak objął ją od tyłu w talii. Słodko.
-Jakiego klubu? Wybierasz się gdzieś? - zadawał pytanie za pytaniem. Czy on zawsze ją tak kontroluje?
-Necking mieliśmy tam dzisiaj iść, pamiętasz? Sam to zaproponowałeś. - skarciła go, po czym machnęła ręką. -Mniejsza o to, przyjdziesz? - zapytała uśmiechając się od ucha do ucha patrząc na mnie. Nie wiem czy to dobry pomysł. Dawno nie byłam w klubie, dawno nie piłam. Nie powinnam spożywać alkoholu, palić tytoniu bo to jeszcze bardziej mi szkodzi. To beznadziejne. Skoro i tam mam umrzeć to czemu nie miałabym korzystać z życia.
"Każdy dzień traktuj jak ten ostatni."  - takich słów użył właśnie lekarz, po tym gdy poinformował mnie o mojej nieuleczalnej chorobie.
"To co dzieje się teraz, nie powtórzy się drugi raz." - takich słów użyła Emily.
"Raz się żyje. Nie szkodzi zaryzykować." - takich słów trzymam się ja.
-Cóż może być całkiem fajnie. - powiedziałam na co dziewczyna odsunęła się od swojego chłopaka i mocno mnie przytuliła. Zawsze tak miała. Na powitanie, pożegnanie czy tak po prostu przytulała się. Można to nazwać jej znakiem rozpoznawczym. Sara odsunęła się ode mnie i powróciła na wcześniejsze miejsce.
-W takim razie wpadniemy po Ciebie około dwudziestej? Nadal mieszkasz na Queen Street 256H? - zapytała ciągle się do mnie uśmiechając. Nadal pamiętała adres. Nie spodziewałam się tego. Pokiwałam twierdząco głową.
-Myślę, że Harr ... - zaczął Zayn, ale nie zdążył dokończyć gdyż dziewczyna złożyła na jego ustach pocałunek. Poczułam się niekomfortowo. -Porozmawiamy, gdy będziemy na osobności. - odpowiedziała. - W takim razie do później, Sus. - powiedziała dziewczyna i pociągnęła Mulata za rękę. Chłopak powiedział ciche do zobaczenia wieczorem i odszedł razem z Nią. Zmarszczyłam lekko brwi i patrzyłam jak odchodzą.
Nagle moja kobieca intuicja podpowiedziała, mi że powinnam spojrzeć trochę w prawo. Tak też zrobiłam i czego teraz żałuję.
Wzrok chłopaka z stołówki skrzyżował się z moim. Przyglądał się mi co lekko mnie peszyło.
Przyłożył kciuk i palec wskazujący do dolnej wargi i zaczął nimi jeździć. To wyglądało tak jakby trochę kusząco. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Boże o czym ja myślę.
Po kilku minutach znalazłam się na przystanku. Nie musiałam długo czekać na autobus. Przyjechał chwilę potem. Zajęłam miejsce z samego przody gdyż praktycznie wszystkie inne były zajęte. Moje myśli cały czas krążyły wokół Harrego. Dlaczego tak mi się przyglądał? Miałam coś na twarzy. Tam na pewno tak. Ugh. Jest w nim coś co mnie do Niego przyciąga? Nie wiem czy słowo przyciąga jest odpowiednie. Hm, coś co mnie w nim interesuje? Tak, chyba mogę to tak nazwać.
Ciekawi mnie co znaczą te wszystkie Jego tatuaże. Czy ma je jeszcze gdzieś prócz rąk?
Co lubi robić w wolnym czasie, czym się zajmuje? Jaki jest Jego ulubiony kolor. Czy ma kogoś?
Jest pierwszą osobą, która mnie tak zaintrygowała.
Zmieniając temat. Dzisiaj mam spotkać się z Sarą. Ciekawi mnie co było tak nagłą przyczyną tego, że zaprosiła mnie na wspólne spotkanie. Nie wierzę, że mogło to być tak bez interesownie.
Coś musiała skłonić ją do tak szybkiego posunięcia. Tylko co to jest to coś?
Opuściłam zatłoczony autobus, po czym udałam się do mojego domu.
Zdjęłam buty i położyłam je pod wieszakiem na odzież. Plecak położyłam na szafce i ruszyłam prosto do kuchni. Wyjęłam z lodówki spaghetti przygotowane przez moją rodzicielką , po czym włożyłam do mikrofalówki. W tym czasie odgrzałam jeszcze sos meksykański, który szczerze uwielbiam. Po kilku minutach wyjęłam danie z urządzenia, po czym postawiłam na drewnianym stole, który znajdował się w kuchni. Polałam je sosem, wyjęłam widelec, usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. W między czasie przejrzałam dzisiejsza gazetę i przeczytałam kilka artykułów. Następnie włożyłam talerz do zmywarki i ruszyłam na górę.

* * * 

Zbliżała się godzina dwudziesta, a ja nadal nie byłam gotowa. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, że zgodziłam się pójść. Nikogo tam nie znam prócz Sary. Co jeśli pójdę tam, oni zajmą się sobą, a ja zostanę na pastwę losu? Co jeśli upiję się do nieprzytomności? Nie. Nie zrobię tego. Nie mogę posunąć, się aż do takiego stopnia. Wolnym krokiem podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i przyglądałam się wszystkim ubraniom. Tak dawno nie byłam w żadnym klubie. 
Nie ze względu na to, że nie miałam z kim iść. Nie.
Dlatego, że nie miałam ochoty na jaką kol wiek imprezę. 
Wyjęłam ze szafy czarne obcisłe spodnie z wysokim stanem, które podwinęłam delikatnie ponad kostkę. Założyłam białą koszulkę, która sięgała mi troszkę ponad pępek. Przedstawiała ona czarną postać Merlin Monroe.  Na stopy założyłam czerwone trampki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, a na prawy nadgarstek nałożyłam czarną gumkę do włosów w razie gdyby było mi ciepło. Pomalowałam delikatnie rzęsy, zrobiłam cienkie kreski eyelinerem i lekko przypudrowałam policzki. Byłam strasznie blada. Moją skórę spokojnie można było porównać ze śniegiem. Niezmiernie mnie to denerwuje. Poprawiłam włosy, po czym zeszłam na dół. Telefon schowałam do przedniej kieszeni spodni. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie.
Dziewiętnasta pięćdziesiąt.
Wzięłam głęboki wdech. Wygładziłam spodnie i po raz kolejny poprawiłam włosy. Chwilę, po tym usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Moim oczom ukazała się Sara. Miała na sobie, trampki, czarne pończochy, bordową spódniczkę i białą koszulkę włożoną w nią. Jej włosy były rozpuszczone. Wyglądała na prawdę ślicznie.
-Cześć. - powiedziała, po czym lekko mnie przytuliła. - Świetnie wyglądasz! - powiedziała mierząc mnie wzrokiem
-Dziękuję, Ty też wyglądasz nieźle. - mówiąc to przekroczyłam próg drzwi, zakluczyłam je, a mały srebrny kluczyk schowałam do jednej z doniczek.
-Nadal tak robisz. - zaśmiała się cicho pod nosem, po czym obie ruszyłyśmy do samochodu. Ona zajęła miejsce z przodu obok kierowcy, którym był Zayn. Powiedział mi krótkie cześć, na co odpowiedziałam tym samym. Ja natomiast usiadłam z tył za nią. Obok mnie siedział jakiś chłopak. Nie widziałam go dokładnie, gdyż było już ciemno. - Susan to Nia .. - nie dane było jej dokończyć.
-Sam potrafię się przedstawić. - prychnął w jej stronę, po czym skierował wzrok na mnie. - Jestem Niall, fajnie Cię poznać. - powiedział, po czym podał mi swoją dłoń, którą delikatnie uścisnęłam.
-Susan, miło mi. - odpowiedział odwzajemniając uśmiech, który chwilę temu posłał w moją stronę. Droga do klubu minęła w pozytywnej atmosferze. Zobaczmy jak potoczy się reszta wieczoru.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć. Pojawił się drugi rozdział.
Szczerze mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. Wiem, że póki co jest nudno, ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale akcja się rozkręci. Dziękuję za wszystkie komentarze!
Do następnego :*

6 komentarzy:

  1. Szkoda mi jej że jest chora :c
    Rozdział pozytywny :) fajnie że odzyskała przyjaciółke

    OdpowiedzUsuń
  2. cudoo ! A tak wgl to na co jest chora ??

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ten ff jest naprawdę niesamowity! :) x Genialna część xx / Emily

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział po prostu cudny! Cieszę się,że Sus odzyskała przyjaciółkę. I jestem ciekawa co się stanie na imprezie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to ff <3 nie mogę się doczekać nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi sie podoba !! Czekam co bedzie dalej xx

    OdpowiedzUsuń