niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział czwarty { 4 }

"Moje życie to jedno, wielkie, niedokończone samobójstwo."

W końcu upragniona sobota. Mama dzisiaj zostaje w domu więc mamy okazję, żeby ze sobą pobyć. Dawno nie spędzałyśmy razem czasu. Cięgle pracuje, bierze dodatkowe zmiany, żebyśmy miały jak zapłacić za moje leki i nie tylko. Gdy chciałam znaleźć jakąś dorywczą pracę chociażby w sklepie spożywczym mama kategorycznie zabroniła i powiedziała, że świetnie daje sobie radę.
Pomimo wiem, że było jej ciężko to ustałam na to. Staram się sprawiać Jej jak najmniej problemów.
Uczę się jak każdy przeciętny uczeń, nie wagaruję, nie imprezuję bo wiem, że zamartwiałaby się na śmierć czy czasami ktoś mnie nie zgwałcił, albo porwał.
Pościeliłam łóżko, po czym skierowałam się do szafy, z której wyjęłam szare dresy i białą koszulkę z 3/4 rękawami, które była wykonana ze zwiewnego materiału. Następnie spięłam włosy w niedbałego kucyka i zeszłam na dół. Po drodze wsunęłam na stopy czarne bambosze z przyjemnej tkaniny. Dostałam je pod choinkę od mojej rodzicielki w zeszłe święta. Bardzo je lubię.
Schodzą po schodach usłyszałam rozmowę mojej mamy z jakimś mężczyzną. Zdezorientowana przyśpieszyłam krok i po chwili znalazłam się w kuchni. Nie mogłam uwierzyć moim oczom.
On tutaj był. Harry siedzi sobie z moją mamą , jak gdyby nigdy nic  i popija sobie kawę. Co tutaj się dzieje? Dlaczego tutaj przyjechał? Czego On znów ode mnie chce? Ugh.
-Mamo. - powiedziałam chcą zwrócić na siebie Jej uwagę. Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
-Susan, skarbie patrz kto nas odwiedził. - zaczęła wesoło. - Harry powiedział, że jest Twoim dobrym znajomym. - dodała po chwili nadal na mnie patrząc.
-Chciałem iść, bo spałaś, ale Twoja przeurocza mama zaproponowała mi kawę. Trudno było mi odmówić. - powiedział patrząc na mnie przenikliwym spojrzeniem. Miał na sobie nieśmiertelne czarne spodnie, biały T - shirt i koszulę w czarno niebieską kratę. Jego włosy były podtrzymywane czerwoną bandamką.
-Harry, czy możemy porozmawiać? - zapytałam patrząc na Niego wymownie. - Na osobności.-dodałam po chwili, po czym wyszłam nie czekając na Jego odpowiedź. Stanęłam niedaleko drzwi wyjściowych i czekałam, aż w końcu Harry ruszy dupę i przyjdzie tu. Gdy w końcu stanął przede mną powiedziałam.
-Co Ty tu do cholery robisz? - syknęłam szeptem tak, żeby mama nie usłyszała.
-Przyszedłem Cię odwiedzić, księżniczko. Nie cieszysz się na mój widok? - zapytał podchodząc niebezpiecznie blisko mnie.
-Nie, idź stąd. - odpowiedziałam zdenerwowana. Dlaczego On musi być taki arogancki?
-Wyganiasz mnie? Będzie mi przykro. - powiedział robiąc smutną minę.
-Nie obchodzi mnie to. - odpowiedziałam, po czym wyminęłam go i po chwili znalazłam się w kuchni.
-Gdzie Harry? - zapytała moja matka. Och, proszę przestań!
-Musiał już wyjść. - odpowiedziałam i zajęłam miejsce przy stole.
-Dlaczego? - zapytała. Już chciałam odpowiedzieć jednak we framudze drzwi pojawił się kto? - Harry! Susan mówiła, że wyszedłeś. - powiedziała zdziwiona.
-Tak miałem sobie pójść, ale przełożyłem swoje plany, żeby pobyć z pańską córką. - powiedział słodko za słodko.
-Och, jaki Ty jesteś kochany. - powiedziała moja matka na co miałam ochotę się zaśmiać, ale nie zrobiłam tego. Wyszłabym na idiotkę. - Susan zabierz Harrego do siebie. Ja przygotuję obiad. - powiedziała. Nie tylko nie to. Nie chcę być z Nim sam na sam. To zawsze źle wróży. Nic nie mówiąc wstała z krzesła i ruszyłam schodami na górę. Słyszałam jak Harry idzie tuż za mną. Gdy znalazłam się już w moim pokoju odwróciłam się przodem do Harrego, który właśnie zamykał drzwi. Ugh.
-Całkiem przyjemnie. - skomentował rozglądając się po moim pokoju.
-Czego chcesz? - zapytałam prosto z mostu. - Po coś tutaj przyszedłeś bo nie uwierzę, że Twoja wizyta jest bezinteresowna. - dodałam po chwili przyglądając mu się. Chłopak posłał mi cwaniacki uśmiech.
-Jak Ty mnie dobrze znasz, kotku. - powiedział podchodząc bliżej. Odsunęłam się o krok. Nie chcę być blisko Niego. - Boisz się mnie? - zapytał z powagą na twarzy dokładnie mi się przyglądając mi się.
-Nie. - dziękowałam Bogu za to, że się nie za jąkałam. Chłopak nadal mi się przyglądał. Czułam się na prawdę niekomfortowo.
-W takim razie pójdziesz dzisiaj ze mną na domówkę do Nialla. - w Jego ustach zabrzmiało to prawie jak rozkaz. Czy on źle się czuje?
-Nigdzie z Tobą nie idę. - powiedziałam, po czym chciałam Go wyminąć i otworzyć mu drzwi, aby w końcu sobie poszedł, ale Jego dłoń, która oplotła moje przed ramię uniemożliwiła mi to. Spojrzałam na Niego gniewnie.
-Pójdziesz. Pytałem już o zgodę Twojej mamy. - powiedział uśmiechając się wrednie. Co On do cholery powiedział?
-Nie zgodziła się, przykro mi. Teraz możesz już sobie iść. - odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając, po czym wyrwałam rękę z Jego uścisku.
-Wręcz przeciwnie, aż ucieszyła się, że gdzieś w końcu wyjdziesz. I do tego z jakimś chłopakiem. - zgodziła się? Nie wierzę! Dlaczego to zrobiła?! - No więc jak, pójdziesz? - zapytał dotykając zewnętrzną częścią dłoni mojego lewego policzka. Miał takie zimne dłonie, ale przyjemne.
-Przestań. - powiedziałam wbrew swojej woli. Jego dotyk był delikatny, przyjemny, ale nie mogłam pozwolić na to, że między nami coś było. Nie mogę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a chwilę po tym weszła moja matka. Szybko odsunęłam się od Harrego.
-Przepraszam, że wam przeszkodziłam. - powiedziała lekko speszona i starała się patrzeć wszędzie tylko nie na Nas.
-Coś się stało, mamo? - zapytałam zaciekawiona. Moja matka tylko uśmiechnęła się i powiedziała.
-Wzięłam dzisiaj nocną zmianę. Harry mówił, że zabiera Cię na jakaś imprezę do kolegi. - przygryzłam mocno dolną wargę. - Nie wracaj za późno, klucze będą tak gdzie zawsze, a i Harry. - powiedziałam patrząc się na chłopaka stojącego bok mnie. - Masz się nią opiekować, dobrze? - zapytała z powagą na twarzy. Jejku, jak ona się o mnie boi.
-Nie spuszczę Jej z oka. - powiedział z tą słodyczą w głosie. Ugh, idiota.
-Harry mówił, że będziecie wychodzić około dwudziestej więc wyjdziemy razem, bo wtedy zaczyna się moja zmiana. - po tych słowach opuściła pomieszczenie. Kurwa. Czyli teraz nie mam opcji, żebym z Nim nie poszła. Nie mam ochoty na jakieś zabawy. Poza tym po ostatnim wypadzie do klubu źle się czuję. Nie mogę pić alkoholu, palić, ani nic podobnego.
-Więc widzimy się o dwudziestej. Załóż coś seksownego i krótkiego. - powiedział puszczając mi oczko. Co za debil.
-W twoich snach. - powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę drzwi. - Powinieneś już iść, muszę się przygotować. - skłamałam.
-Jest dopiero trzynasta. - stwierdził marszcząc brwi i patrząc na swój zegarek na prawym nadgarstku.
-Potrzebują dużo czasu. - powiedziałam zdenerwowana. Idź już sobie do cholery.
-Okej. Podjadę po Ciebie. - po tych słowach podszedł do mnie i myślę, że chciał mnie pocałować, ale szybko się odsunęłam i ruszyłam na dół. - Kiedyś jeszcze będziesz mnie prosić, abym Cię pocałował. - skomentował idąc za mną na dół po schodach.
-Jasne. - zakpiłam. Boże, jaki On jest arogancki i denerwujący. Gdy znalazłam się już na przedsionku Harry stał we framudze drzwi do kuchni.
-Do widzenia. Miło było Panią poznać. - powiedział posyłając mojej rodzicielce uśmiech.
-Proszę mów mi Sylvia, Nie jestem, aż taka stara, żeby mówić mi na Pani. - zaśmiała się czule. Harry pożegnał się skinieniem głowy, po czym podszedł do mnie.
-Widzimy się o dwudziestej. - powiedział i szybko pocałował mnie w czoło, po czym zwycięsko się uśmiechnął. Co za dupek. - Do zobaczenia. - po tych słowach opuścił mój dom. Zamknęłam za nim drzwi i skierowałam się do kuchni gdzie moja mama nakładała na talerze ziemniaki.
-Fajny ten Harry. Był bardzo miły. - skomentowała uśmiechając się.
-Mamo, przestań. - powiedziałam zażenowana. Rodzicielka postawiła przede mną kilka kolorowych tabletek, wodę i talerz z ziemniakami, kapustą czerwoną, rybą oraz sztućce. Mama patrzyła na mnie wymownie. Ugh. Wzięłam wszystkie tabletki do ust i popiłam wodą. Kobieta uśmiechnęła się do mnie promiennie, po czym usiadła na przeciwko mnie i zaczęła jeść swoje danie. Ja zrobiłam to samo co ona.

* * * 

Dochodziła godzina dwudziesta, a ja nadal nie byłam przygotowana. Nie maiłam zielonego pojęcia co założyć. Przyglądałam się szefie wypełnionej po brzegi ubraniami. Miałam pustkę w głowie. 
Co mam założyć do cholery? Nagle do pokoju weszła moja matka. Spojrzałam na Nią zrezygnowana. 
-Nie wiem co mam założyć. Tak dawno nie byłam na domówkach. - powiedziałam.
-Myślę, że powinnaś założyć coś delikatnego. Może ta dłuższą pastelową spódnicę? Jest śliczna. - powiedziała dotykając materiału ubrania. 
-Całkiem fajna. Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się. Kobieta opuściła pomieszczenie i znając życie iść się odświeżyć. Chwyciłam w dłoń spódnice, po czym założyłam ją oraz białą zwiewną bokserkę, której przód włożyłam za gumkę. Na stopy założyłam czarne baleriny. 
Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż - nałożyłam trochę pudru na twarz oraz pomalowałam rzęsy czarnym tuszem. Spojrzałam w lustro i lekko się uśmiechnęłam. 
Nie wyglądałam, aż tak źle. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego esemesa. 

result-thumb

Jestem przygotowana to fakt, ale niech sobie poczeka. Jak on mnie irytuje do cholery. Jeszcze zapytał o zgodę moją matkę. Co za debil. To jakieś średniowiecze, że trzeba pytać o zgodę rodziców o wyjście? Pewnie zrobił to specjalnie, żeby przekonać do siebie moją matkę. Nagle poczułam mocne pulsowanie w skroni. Usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam masować dwoma palcami skronie. 
Nie cierpię gdy tak się dzieje. To takie cholernie nieprzyjemne uczucie. Zwłaszcza, że podczas choroby ten ból jest dwa razy silniejszy. 
Wcześniej, gdy chemia działa nic takiego nie miało miejsca, ale teraz jest coraz gorzej. 
Czuję jak moje ciało z dnia na dzień staje się coraz cięższe. 
-Co się dzieje, Susan? Dobrze się czujesz? - nagle ni stąd ni zowąd przede mną pojawił się Harry. Jak mogłam nie usłyszeć kiedy wszedł do środka? Chłopak klęknął przede mną i przyglądał mi się. 
-Tak. Jest dobrze. - powiedziałam starając się wymusić uśmiech. 
-Jesteś pewna? Wyglądasz blado. - stwierdził. Martwi się o mnie? Dlaczego? 
-Tak. - odpowiedziałam, po czym powoli stanęłam na równe nogi i ruszyłam przed siebie. Opuściłam swój pokój i zeszłam po schodach. Chłopak cały czas trzymał się blisko mnie. - Mamo wychodzę. - powiedziałam, gdy zobaczyłam ją w kuchni. 
-Ja też już wychodzę, - powiedziała uśmiechając się. We trójkę opuściliśmy mieszkanie. Moja rodzicielka zamknęła drzwi na klucz, po czym schowała go pod wycieraczkę tam gdzie zawsze. - Bawcie się dobrze i Harry pamiętaj co Ci mówiłam. - powiedziała na pożegnanie, po czym ruszyła w stronę szpitala. 
-O co chodzi? - zapytałam zdenerwowana. Czyżby powiedziała mu coś o mojej chorobie? Nie to, że się przejmuję po prostu nie chcę, aby ta wiadomość się rozniosła i ludzie zaczęli traktować inaczej. 
-Obiecałem Twojej mamie, że włosy Ci z głowy nie spadnie. - zaśmiał się pod nosem, po czym otworzył drzwi do swojego czarnego samochodu. - Zapraszam. - powiedział zapraszając mnie do środka gestem ręki. Zajęłam więc miejsce pasażera, a Harry po chwili usiadł na miejscu kierowcy. 
Zapięłam pas, po czym spojrzałam wymownie na chłopaka. - Serio? - zapytał.
-Tak. Zapnij pas. - powiedziałam stanowczo. Chłopak westchnął, po czym zapiął pas bezpieczeństwa i ruszył spod podjazdu.
-Ślicznie wyglądasz. Pomimo tego, że masz taką długą spódnice i nie widać Twoich zgrabnych nóżek. - skomplementował. Powiedziałam ciche dziękuję, po czym wyjrzałam przez okno.
 Jestem ciekawa jestem czy będzie tam dużo ludzi. Na pewno będzie alkohol, narkotyki i tytoń. Nie ruszą żadnego z nich. To źle nie mnie działa. 
Mam jednak nadzieję, że będzie tam chociaż Sara, żebym mogła odezwać się do kogo kol wiek poza Harrym.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału.
Miałam po prostu dużo na głowie. Dziękuję za wszystkie komentarze ;*
Przepraszam za błędy i do następnego.

5 komentarzy:

  1. fajne to :3 już się nie mogę doczekać co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski *.* Oj biedna Susan, musi iść z Harrym i jeszcze ta choroba... Chciałabym przeczytać już jaka będzie realcja Harrego kiedy się o tym dowie. Życzę weny i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity! :) x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry to dupek :P Jest zbyt arogancki, hmm ciekawe czy mama Sus powiedziała mu o jej chorobie. :) Rozdział świetny! Czekam na nn i życzę dużo dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No nawet ciekawy ten rodział! Kocham!

    OdpowiedzUsuń